Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 29 lipca 2014

Część 5 "Chce Pani, żebym na zawał odjechał?"

-taa, myślę że tak -Walczyk przeliczyła kasę, którą dostała od Tadeusza
-ta suka ostro zapłaci za krzywdę mojej córki
-i nie tylko -kobieta uśmiechnęła się z satysfakcją
-a jeśli to się nie uda? Oboje pójdziemy siedzieć
-nie ma takiej opcji
-okej dostała wyniki i co dalej?
-nic, czekamy aż akcja sama się rozwinie.. A teraz wypad z laboratorium mam robotę i jeszcze się ktoś przyczepi
-okej okej -mężczyzna wyszedł ze szpitala
...
-Lena -Witek zawołał ją
-tak?
-chciałbym chodzić na rehabilitację jest taka możliwość? -Starska ukucnęła przed wózkiem męża
-no pewnie Witek za chwilę zadzwonię do ośrodka -kobieta chciała odejść lecz zatrzymał ją głos mężczyzny
-dziękuję -nic nie odpowiedziała tylko pocałowała go w czoło
...
-dzień dobry z tej strony ośrodek rehabilitacyjny w czym możemy pomóc
-witam z tej strony Lena Starska żona Witolda Latoszka
-witam serdecznie w czym mogę Pani pomóc?
-chciałabym ponownie zapisać męża na rehabilitację
-przykro mi, ale nie mamy wolnych miejsc
-słucham? Umawialiśmy się, że miejsce Witka będzie zarezerwowane dla niego do odwołania nawet zapłaciliśmy z góry
-naprawdę mi przykro
-chcę się z Panem spotkać
-przykro mi od jutra jestem na urlopie
-Panie, co mnie Pan i Pański urlop obchodzi?!
-jeśli Pani chce może ma Pani możliwość przyjścia osobiście do ośrodka
-a żeby Pan wiedział! Do widzenia -nie czekając na odpowiedź rozłączyła się
-nie denerwuj się -z serdecznym uśmiechem Latoszek chwycił żonę za rękę
-nie warto -dokończyła za niego
...
-mam pomysł -Woźnicką oświeciło w lekarskim
-słucham? -zaciekawiła się Wiki
-jedziemy nad rzekę
-ktoś powiedział rzeka? -ni stąd ni z owąt pojawili się Adam z Borysem
-uhuuuuł jedziemy nad rzekę -radośnie krzyknęła Consalida
-dzisiaj wszyscy o 16 zbiórka pod hotelem! -zarządziła
Agata
-tak jest! -Wiki, Adam i Borys zasalutowali
-ej ale zapomnieliście, że o 15 przychodzi do nas Tretter na kontrolę co miesięczną -zastanowiła się Aga -no nic jakoś się go spławi
...
-zapraszamy, zapraszamy -Wiktoria weszła z Tretterem
-nawet czysto tu macie -uśmiechnął się, gdy przekroczył próg domu
-i spokojnie -Wiki ledwo wypowiedziała te słowa gdy rozległ się hałas, a po chwili z prędkością dźwięku po schodach zbiegła Aga zamykając się w łazience, zatrzaskując drzwi tuż przed nosem Borysa -jak nie ma tej dwójki
...
-jedziemy już dobre 40 minut a rzeki jak nie było tak nie ma -użalał się Borys
-gdyby idiota Adam nie wyprowadził nas nie wiadomo gdzie nie zgubilibyśmy się! -wybuchła Wiktoria
-wypraszam sobie to nie moja wina! Kurwa.. -skomentował gdy zgasł samochód
-co się stało? -przebudził się Jakubek
-nie ma paliwa
-CO?! Jesteśmy 15 km od Leśnej Góry, a w odległości co najmniej 10 km nie ma żadnego domu, ani stacji! Jak mogłeś się nie zorientować, że nie masz paliwa! -Agata nie kryła swoich emocji
Po kilku godzinach
ktoś dał im paliwo i cali przemoczeni i w błocie wrócili do domu
-ani słowa -powiedziała do Zapały Aga i natychmiast poszła d siebie
...
-Panie profesorze -Wiki weszła do jego gabinetu i ujrzała go śpiącego na fotelu, postanowiła więc zrobić mu pobudkę
-halo profesorze -podeszła do niego i lekko szarpnęła za ramię
-AAAA! -oboje wykrzyczeli
-Pani doktor chce Pani żebym na zawał odjechał?
-nie przepraszam profesorze, ale jest Pan wzuwany do konsultacji na chirurgii

-oczywiście, chodźmy -oboje skierowali się na chirurgię

Zapraszam Was na genialnego bloga, gdzie znajdziecie świetne opowiadania! http://ndinz-fawi.blogspot.com/ Zapraszam też do komentowania to naprawdę wiele znaczy :) /Meredit 

poniedziałek, 28 lipca 2014

Część 4 "Dla Pana zrobię wyjątek"

-Wiki -powiedziała Agata kładąc ręce na jej ramionach
-Agata  zaczynam się bać powiedz mi co się dzieję
-Wiki Ty masz raka mózgu
-hahaha kiepski żart -usiadła na kanapie
-to nie jest żart.. Spójrz -podała jej wyniki badań
-ale jak to, to niemożliwe -powiedziała łamiącym się głosem -to niemożliwe -dokończyła i na dobre się rozpłakała
-Wikuś -przytuliła przyjaciółkę -spokojnie to się da wyleczyć
-wyleczyć? Agata obje skończyłyśmy medycynę, więc nie wciskaj mi kitu 'wszystko będzie dobrze'
-jeszcze nic nie jest przesądzone -w lekarskim zostały same
-masz rację, mogę umrzeć za dwa miesiące ewentualnie lata -Agata ponownie spojrzała w zapłakane oczy Wiktorii
...
Mijały dni. Wiktoria praktycznie nic nie mówiła, tylko ciągle przesiadywała w szpitalu. Pewnego dnia miała dyżur na izbie
-Pani doktor -podszedł do niej i pokazał rozciętą rękę niech mi Pani to zaszyje skaleczyłem się -usiadł na łóżku i pokazał jej rękę
-oczywiście -nie miała nic do powiedzenia z dwóch powodów: to ona miała dyżur i chcieć albo nie jej obowiązkiem było zajęcie się profesorem, a drugi był taki, że w każdej chwili mógł ją zwyczajnie w świecie wywalić z roboty + narobić niezłego syfu w życiu
-ała  kobieto zawsze jesteś taka delikatna? -jedną ręką w powietrzu zaznaczył cudzysłów
-nie, ale dla Pana zrobię wyjątek
-no świetnie -kolejny raz krzyknął czując ból na nadgarstku
-gdyby Pan uważał nie męczylibyśmy się
-czyli sugeruje Pani, że to moja wina? -droczył się z nią
-a moja? Ja mam uważać jak Pan chodzi? -przez przypadek potknęła się i usiadła Falkowiczowi na kolanach patrząc mu głęboko w oczy -przepraszam -natychmiast się poderwała
-nic się nie stało -oboje byli mocno zdenerwowani
-ała proszę uważać
-oczywiście przepraszam
...
-bo ja kochaaaaaam -Borys jadąc szpitalną windą z Agatą dawał jej darmowy koncert, gdy ta wolałaby wydać ostatni grosz ale nie słuchać pisków Jakubka
-zamknij paszcze -dość żywo gestykulowała -co zrobić żebyś zamilkł? -spojrzał na nią zalotnie
Tym czasem Falkowicz z Wiktorią chcieli wsiąść do windy, lecz gdy drzwi od tej się otworzyły i gdy zobaczyli Agę całującą Borysa w policzek ledwo powstrzymali się od śmiechu
-to nie jest to na co to wygląda, naprawdę uwierzcie mi -Woźnicka mówiła zrezygnowanym głosem
-ale ja nie mam nic przeciwko serio -położyła rękę na piersi próbując wstrzymać śmiech
-wiesz, a może się przejdziemy? -spojrzała na Borysa a ten zachwycony nią przytaknął
-ała a to za co? -usłyszeli w oddali jak Borys dostaje z liścia od Agi
-Pani doktor zechce mi Pani asystować przy operacji przeszczepu wątroby?
-oczywiście
-w takim razie do zobaczenia na bloku -wyszedł z windy z uśmiechem co mocno zdziwiło Kąse
...
-idę do sklepu chcesz coś? -Lena spytała się Witka
-podejdź na chwilę -kobieta uczyniła to o co prosił ją mężczyzna, a ten złapał ją za rękę uśmiechając się do niej i patrząc w jej zdziwione lecz szczęśliwe oczy
-nic nie chce ze sklepu mogę zająć się Felkiem?
-też pytanie, Witek oczywiście to Twój syn
-okej -ponownie od dłuższego czasu się uśmiechnął
...
-to do kurwy nędzy nie podobne -Ruud wszedł do Falka i Wiki na salę -prosto jak w pysk strzelił a ta się mnie o drogę pyta -kontynuował swój monolog sam do siebie
-co się stało? -spytała ruda
-no toć przed chwilą mówiłem prosto jak w pysk strzelił a ta się mnie o drogę pyta
-jak jest źle zawsze możesz liczyć na rodzinę

-żeby poszło jeszcze gorzej -wypowiedź Wiki kontynuował Falkowicz
-myśli Pan profesorze?
-Pani doktor, ja nie myślę ja to wiem -Falkowicz był dla Wiktorii łagodny. Wiedział o jej chorobie i o tym, że zostało jej już nie wiele czasu -zamieniamy się -powiedział stanowczo, a Wiki spojrzała na niego pytająco
-ale jak to?
-normalnie ja idę na asystę a Pani na operatora
-ale to żart?
-dlaczego miałbym żartować i proszę tyle nie gadać tylko się zamienić -zamienili się miejscami 
...
-Przemo ja na serio nie chciałam zalać łazienki przysięgam -Woźnicka zalała pół hotelu i musiała tłumaczyć się przyjacielowi 
-dobra idź już 
-ale jak to? -Agata spodziewała się raczej ostrego opierdolu ze strony Zapały -nie będziesz mi prawił kazania 4 godziny, nie każesz mi sprzątać, ani nawet nie krzykniesz?
-nie bo Ty jutro i tak zrobisz to samo
-w końcu to do Ciebie dotarło -wzięła się pod boki, a ten spojrzał na nią wściekle -to znaczy obiecuję poprawę -zamknęła oczy
-idź i mnie nie denerwuj -Zapała jej rozkazał 
...
-ło matko! -Wiktoria w myjni poślizgnęła się wpadła na Falkowicza, a po chwili oboje leżeli na podłodze -ło matko! -Consalida szybko wstała i zakryła dłonią usta
-wie Pani jest inne określenie takich sytuacji niż 'ło matko'
-ło matko to znaczy przepraszam -szybko poprawiła się 
...
-tak połknęli haczyk
-tyle wystarczy? -rzucił na stół sporą sumkę pieniędzy
-taa myślę, że tak -przeliczyła całą kasę 

Do kogo należy ostatni dialog? :) /Meredit 

piątek, 25 lipca 2014

Część 3 "Nie chcę mieć męża, kupię sobie osła i wyjdzie na to samo"

-Agato wyjdziesz za mnie? -pijany Borys klęczał na parkingu przed szpitalem prosił Agatę o rękę
-weź się odwal -próbowała go wyminąć, lecz ten zagrodził jej drogę 
-no cio skarbie? -zrobił dziwną minę przypominającą szczękościsk, albo porażenie
-zejdź mi z drogi -odparła srogim tonem i ruszyła w kierunku hotelu
...
-Agatko w końcu byś za kogoś wyszła -w kuchni Wiktoria nie szczędziła złośliwości przyjaciółce 
-nie chcę mieć męża, kupię sobie osła i wyjdzie na to samo 
-wiesz Agcia, chciałbym, żeby między nami coś było.. -do rozmowy włączył się Jakubek
-tak? Ja również -odpowiedziała optymistycznie
-to świetnie, a co na przykład? -spojrzał na nią zalotnie
-najlepiej ściana -Consalida wybuchła śmiechem 
-Ty a co Ty taka happy jesteś? Jeszcze wczoraj myślałam, że masz depresję 
-i do tego wredna -dorzucił Borys
-nie jestem wredna, tylko zbyt otwarta, żeby tłumić w sobie to jak głęboko mam Cię w dupie, poza tym jesteś głupi
-on nie jest głupi, po prostu ma pecha kiedy myśli -prychnęła ruda
DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ
-Wiki idź się przebadaj -Woźnicka pomagała wyjść przyjaciółce z myjni, gdyż ta zasłabła na operacji
-nic mi nie jest Aga zwykłe przemęczenie -zapewniała ją 
-o nie moja droga nie chciałaś po dobroci więc trzeba siłą, idziemy -internistka zaprowadziła ją na jedną z sal
...
-morfologia, mocz, OB na cito i tomograf głowy -Agata przemawiała do pielęgniarki co najmniej jak jakiś profesor 
-oczywiście 
-Ty leż, odpoczywaj i ani słowa sprzeciwu -skierowała słowa do Wiktorii
-tak jest Pani doktor -zasalutowała -coś jeszcze?
-nie już nic.. pecha to miałaś nie ma co -współczuła jej Woźnicka
-tak zasłabłam na operacji z Falkowiczem no gorzej być nie mogło 
-mogło, równie dobrze mógł Cię wywieźć do lasu..
-nie kończ tej myśli -zagroziła jej palcem
-okej -ułożyła ręce w geście obrony
...
Jakiś czas później
-są już wyniki Consalidy? -bez pukania Agata wpadła do laboratorium
-tak są, oto one -Walczyk z tajemniczym uśmiechem podała jej teczkę 
-ok dzięki -wyszła kierując się do lekarskiego
-wątpię -z szyderczym uśmiechem wróciła do badań 
...
-Witek -Stefan wszedł na niewielki pomost, gdzie na wózku przebywał Latoszek -porozmawiajmy 
-o czym? O wózku? Proszę napatrz się -warknął w stronę dyrektora 
-wiesz dlaczego nigdy Ci nie pomagaliśmy? Bo nigdy tej pomocy nie potrzebowałeś, zawsze radziłeś sobie sam i nie chcieliśmy tego psuć, człowieku to Ty nauczyłeś nas walczyć co się z Tobą do jasnej cholery dzieje?! -Stefan wręcz krzyknął, nie dostając żadnej odpowiedzi od przyjaciela 
...
-jasna cholera -Woźnicka zakryła dłonią usta, a do jej oczy napłynęły łzy
-Aga co się dzieje? -zaniepokoił się Sambor
-sam spójrz -podała mu teczkę z wynikami -to są badania Wiktorii
-niech to szlak -zdenerwował się 
-hej co tam? -Wiktoria weszła do pokoju 
-Wikuś tylko się nie denerwuj -podeszła do przyjaciółki -Wiki...

Przy okazji zapraszam Was na zajebistego bloga, gdzie znajdziecie zajebiste opowiadania, w wykonaniu zakręconej i szalonej! http://fawi-opowiadania.blogspot.com/
Jak myślicie co z Wiki? :) /Meredit 

czwartek, 24 lipca 2014

Część 2 "Z tego szczęścia aż chce mi się skakać.. najlepiej z mostu.. pod pociąg"

-to było bardzo nieodpowiedzialne! Jak Pani śmiała spóźnić się dwie godziny?! –Falkowicz ochrzaniał Wiktorię za spóźnienie
-przepraszam bardzo, ale nie poinformowano mnie i żadnych zmianach w grafiku
-słucham?  Pani obowiązkiem jest dokładne sprawdzenie grafiku, nawet przed dyżurem
-oczywiście więcej się to nie powtórzy
-no ja myślę, to jest niedopuszczalne
-rozumiem
-pani doktor -zatrzymał ją gdy chciała wyjść z jego gabinetu
-tak?
-to dla Pani  -podał jej mniej więcej dwie tony papierów -proszę to uzupełnić, za dwie godziny te karty mają być u mnie na biurku uzupełnione
-dobrze
-to wszystko może Pani wrócić do pracy
-Panie profesorze?
-słucham -powiedział nie odkrywając wzroku od monitoru komputera
-czy mogę Panu asystować na tej operacji tętniaka?
-Pani doktor po pierwsze to proszę się wyrażać profesjonalnie, ja mam kilka operacji tętniaka dziennie, a po drugie to asystuje mi doktor Krajewski
-ale powiedział Pan, że..
-na chwilę obecną żegnam Panią -Wiktorie zamurowało to co powiedział Falkowicz,  aż opuściła wszystkie dokumenty
-Pani się ogarnie Pani doktor -obdarzył ją lodowatym spojrzeniem i nawet nie pomógł pozbierać
-oczywiście  -powiedziała i wyszła z gabinetu ledwo trzymając się na nogach
...
-woow Wiki uważaj -Consalida wpadła na Przemka wywalając do niedawna chronologicznie ułożone papiery
-świetnie Falkowicz mnie zabije -ręką przeczesała  rozpuszczone włosy
-nadal Cię gnoi -pomógł jej zbierać karty pacjentów
-przy każdej okazji próbuje mnie upokorzyć, ostatnio nawet wyrzucił mnie z sali -ruszyli w kierunku lekarskiego
-żartujesz?
-nie, ja już nie wytrzymuje, a jak dalej będzie się tak zachowywał to ja zmienię szpital
-nie no co Ty, idź do Trettera
-byłam -położyła dokumentację na stole w pokoju lekarzy -ale nawet on nie ma wpływu na niego, jeszcze mi się dostało
-to fatalnie,  dobra ja lecę na operacje mam z Samborem -powiedział nad optymistycznie
-idź idź,  fajny przyjaciel -powiedziała, gdy Zapała pobiegł na blok
...
-Piotr! -męża zatrzymała Goldberg -nie widziałeś Falkowicza?
-z tego co wiem to za 20 minut kończy operacje, ale lepiej na niego uważaj
-czemu?
-jest wściekły na Consalide
-nieciekawie, ona codziennie dostaje od niego ochrzan
-współczuję, ale kto się czubi ten się lubi
-myślisz?  Wątpię żeby było tak w tym przypadku
-wyjdzie z czasem -Gawryło oparł żonę o ścianę i złożył pocałunek na jej ustach -a Panią, Pani doktor zapraszam dzisiaj na romantyczną kolację
-yhym, a mogę się nie zgodzić? -nieświadomie przygryzła usta
-nie, tak a propos na co Ci Falkowicz?
-a co zazdrosny jesteś?
-no jeśli o Ciebie chodzi to zawsze  -uśmiechnął się
-jeśli koniecznie chcesz wiedzieć to potrzebna mi jest konsultacja chirurgiczna
-równie dobrze mnie mogłaś poprosić
-a z tego co wiem, masz zaraz operacje, więc raz, dwa na blok  -wtem do rozmowy  przyłączył się Falkowicz
-witam Państwa -powiedział nad optymistycznie
-profesorze dobrze, że Pana widzę, potrzebna jest mi konsultacja
-oczywiście Pani doktor, przecież kobietom się nie odmawia -rozłożył teatralnie ręce. Piotr poszedł na blok, a Falko z Haną na salę, gdzie profesor miał skonsultować pacjentkę  ginekolog
...
-hej -Lena weszła do domu lecz nie uzyskała odpowiedzi -dzień dobry -powtórzyła dobitnie, gdy ujrzała leżącego w łóżku męża
-hej, zadowolona?! -warknął  w jej stronę
-gdzie Felek? -spytała chcąc złagodzić sytuację
-w salonie
-co robi?
-idź i sobie zobacz a co ja jestem?
-jesteś jego ojcem -na te słowa Latoszek obrócił się na drugi bok i zamknął oczy
...
-Aga! Agata! -Borys wpadł do lekarskiego
-czego się drzesz -wyszła z przebieralni
-mam dla Ciebie koszule -dumny z siebie wyciągnął z torby ubranie. Całej rozmowie przysłuchiwała się Consalida i wybuchła śmiechem, a Woźnicka złapała za głowę
-Ty debilu to męska -powiedziała próbując nie wpaść w szał
-oo, ale kupowałem w swoim ulubionym sklepie -Jakubek nie mógł się nadziwić swojej głupocie, na co Wiki prawie leżała na podłodze ze śmiechu
-ale śmieszne no wprost pękam że śmiechu -Agata wzięła się pod boki
około godziny temu
...
Wtem do pokoju lekarskiego wszedł Falkowicz, obdarzył Wiki lodowatym spojrzeniem wziął czerwoną teczkę i wyszedł
-patrz Falkowicz nawet Wiktorii nie ochrzanił -Borys zacytował swoją mądrość życiową
-jak go widzę to ze szczęścia aż chcę mi się skakać.. najlepiej z mostu.. pod pociąg –powiedziała ruda wprost ostatkiem sił
-chyba nie może być aż tak źle? –blondynce słabo wychodziło pocieszanie przyjaciółki
-masz racje, w najgorszym przypadku może mnie wywieść do lasu, zabić, poćwiartować, podpalić i zakopać –krzyknęła wychodząc na szpitalny korytarz


Wiem, że krótkie, ale następne postaram się dłużej napisać. Komentujcie to bardzo motywuje :) /Meredit 

środa, 23 lipca 2014

Część 1 "To właśnie robi nadzieja"

-Panie profesorze! -Consalida zatrzymała Falkowicza na szpitalnym korytarzu -zerknąłby Pan? -podała mu wyniki jednego z pacjentów
-proszę cały czas go monitorować, podać więcej glukozy i informować mnie o każdej nawet najmniejszej zmianie -powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu i ruszył żwawym krokiem do swojego gabinetu, zostawiając bezradną Wiktorię na środku korytarza
-co za typ -powiedziała sama do siebie
-co jest? -podeszła do niej Agata
-Falkowicz jest -złowieszczo zacisnęła pięści
-wrzuć na luz, on zawsze taki był, jest i będzie
-ale dlaczego właśnie na mnie się uwziął? Nie rozumiem tego
-Wiktoria, a kto zrozumie tego faceta? -to było pytanie retoryczne -no właśnie, chodź do bufetu -powiedziała blondynka, po czym obie kobiety skierowały się do 'szpitalnego zacisza'
...
Śmiały się, plotkowały i zajadały słodkościami, jednak ich szczęście nie trwało zbyt długo, a głównym powodem był wiecznie nadęty profesor
-co Pani tu robi? -spytał oburzony, podchodząc do rudej
-no, ja mam właśnie przerwę
-przerwę?! Czy Pani się słyszy? Która jest godzina -kobieta spojrzała na zegarek
-o cholera
-nie cholera, tylko operacja, za pięć minut widzę Panią na bloku
-wpadka, wpadka, wpadka -złośliwości nie oszczędziła jej Kinga, która słyszała całą rozmowę -Wiktoria obdarzyła ją wściekłym wzrokiem, po czym ile sił w nogach popędziła na salę operacyjną
...
-mam nadzieję, że jest Pani perfekcyjnie przygotowana do tej operacji, na moim stole, nie tolerujemy żadnych pomyłek -gdy Consalida wbiegła do myjni, Andrzej 'dolał oliwy do ognia'
-oczywiście, zrobię wszystko co w mojej mocy
-nie, da Pani z siebie wszystko i jeszcze więcej -powiedział srogim tonem, po czym skierowali się na salę
...
-Stefan uwierz mi to będzie najlepsze rozwiązanie tej popieprzonej sprawy -Lena opowiedziała Tretterowi o swoim pomyśle ubezwłasnowolnienia męża
-Lena proszę Cię wiesz jaki jest Witek, dla niego to jak zamknięcie w klatce
-więc co ja mam według Ciebie jeszcze zrobić? On nie chce jeść, pić, nawet przebierać się, nie pamiętam kiedy ostatni raz był na dworze
-przywieź go do szpitala, może przypomną mu się stare czasy, zawalczy o siebie
-a nie pamiętasz jak skończyła się jego ostatnia wizyta tutaj? -zapanowała niezręczna cisza
-pamiętam, ale ubezwłasnowolnienie tu na pewno nie pomoże, ewentualnie zaszkodzi -dyrektor potarł czoło
-może Ty z nim pogadasz?
-nie wydaję mi się, nadzieja na pewno jest znasz Witka on odbije się od dna
-nadzieja to najokrutniejsza rzecz na świecie. Już lepsza jest śmierć. Gdy umierasz, ból ustaje. Jednak nadzieja unosi wysoko tylko po to, żeby strącić na ziemię. Nadzieja trzyma serce, a potem miażdży je pięścią. Raz po raz. Nigdy nie przestaje. To właśnie robi nadzieja -Lena zacytowała
-Harlan Coben "Sześć lat później" ulubiona książka Witka
-ciągle cytuje jakieś fragmenty książek Cobena, trochę mnie to niepokoi bo to głównie thillery
-Lena -Stefan złapał za rękę Starską -kto nie zwątpił jako jedyny, gdy byłaś chora? Kto z każdej sytuacji wychodził cało? Podziwiam tego mężczyznę, naprawdę, zawsze był wzorem do naśladowania
-obiecaj mi, że niedługo do nas przyjedziesz i z nim pogadasz -prawie zażądała Lena
-oczywiście, znajdę chwilę wolnego i na pewno wpadnę, przecież nie zostawię Was z tym samych
-dziękuje -kobieta pożegnała się z przełożonym po czym wyszła z jego gabinetu
...
-niech Pani odsłoni mi pole -Falkowicz był coraz bardziej zażenowany postawą rudej na bloku
-oczywiście, miałam kiedyś takiego pacjenta, który.. -Wiktoria chciała trochę załagodzić sytuację i zminimalizować napięcie pomiędzy nią, a profesorem
-proszę wyjść -rozkazał stanowczo
-słucham? -nie mogła uwierzyć w słowa przełożonego
-proszę opuścić salę operacyjną i wezwać na asystę doktora Konicę
-ale..
-nie jasno się wyraziłem?! -prawie krzyknął
-naturalnie -odłożyła narzędzie chirurgiczne i uczyniła to, o co prosił, a raczej rozkazał jej chirurg
...
Wyszła z bloku, powiadomiła Rafała o zaistniałej sytuacji i rozkazie Falkowicza, po czym skierowała się do łazienki i pozwoliła łzom spokojnie spłynąć. Na jej nieszczęście widział do Krajewski. Zaniepokojony postawą przyjaciółki podążył za nią
-Wiki? -wszedł do łazienki -co się stało? -usiadł koło niej na podłodze
-nic
-no powiedz, przecież widzę, że coś jest na rzeczy, a mi możesz się zawsze wygadać
-zawsze taki jest?
-kto?
-Falkowicz
-wredny, chamski, cyniczny, arogancki mam wymieniać dalej?
-jak Ty to wytrzymujesz?
-to mój brat
-współczuję
-olej go, mówię Ci to najlepsze co możesz zrobić
-ale tak się nie da -otarła łzy, a smutek bardziej przerodził się w wściekłość
-da się, tylko trzeba chcieć
-dasz mi korepetycje? -spytała
-ja Ci mogę dać korepetycje z czegoś innego -przybliżył się do niej
-weź spadaj na bambus -wstała z podłogi
...
Reszta dyżuru minęła jej spokojnie, to dlatego, że nie widziała Falkowicza. Wróciła do hotelu w nadziei , że walnie się spać, a tego dnia nie zdarzy się nic więcej,co doszczętnie mogło by ją pozbawić jakiegokolwiek ziarna optymizmu. Myliła się.
-Ty idioto! -usłyszała wrzask Agaty, gdy tylko przekroczyła próg domu
-no przepraszam! -drugi głos należał do Borysa
-Jezus Maria co się dzieje! -Wiktoria próbowała dowiedzieć się co jest przyczyną awantury
-zobacz co on mi zrobił z moją ulubioną koszulą! -blondynka podała przyjaciółce koszulę z dziurą na wylot zrobionej w ubraniu
-hahaha co on zrobił? -Consalida zaśmiała się
-postanowił zrobić dobry uczynek i wyprasować mi koszulę, co się okazało zaczął się mecz a ten tutaj tuman -wskazała ręką na Jakubka -zostawił włączone żelazko na mojej koszuli! -Woźnicką ewidentnie szarpały emocje
-liczą się dobre chęci! -wykrzyczał chłopak
-więc jutro za te dobre chęci pójdziesz do sklepu i mi ta koszulę odkupisz
-NIE!
-TAK! I bez dyskusji, a ja idę spać, dobranoc -powiedziała po czym skierowała się do swojego pokoju
-oj Borys Borys, chyba nie masz nic do powiedzenia
-no przezabawne wprost pękam ze śmiechu -odparł przyjaciel, po czym wszyscy rozeszli się do swoich pokoi
...
Godzina 3.30
-cholera żelazka nie wyłączyłem -Jakubek wrócił do salonu, wyłączył sprzęt i z powrotem wrócił do siebie

 Zachęcam do komentowania, to dla mnie bardzo ważne, przypominam możecie anonimowo :) /Meredit (Arizona)

wtorek, 22 lipca 2014

Witajcie!

Hej! :) Jak już Wam wiadomo po nazwie bloga, będę tutaj zamieszczać swoje opowiadania o najlepszej parze w Leśnej Górze! Serdecznie zapraszam do lektury, komentowania i na moją stronkę na FB https://www.facebook.com/pages/Fawi-Wiki-Falkowicz-opowiadania/314384982026835?fref=ts jestem /Mrs. Black, ale tutaj będę podpisywać się Meredit :) Pozdrawiam, życzę udanych wakacji no i cóż do napisania! /Meredit