-Wiki -powiedziała Agata kładąc ręce na jej ramionach
-Agata zaczynam się
bać powiedz mi co się dzieję
-Wiki Ty masz raka mózgu
-hahaha kiepski żart -usiadła na kanapie
-to nie jest żart.. Spójrz -podała jej wyniki badań
-ale jak to, to niemożliwe -powiedziała łamiącym się głosem
-to niemożliwe -dokończyła i na dobre się rozpłakała
-Wikuś -przytuliła przyjaciółkę -spokojnie to się da
wyleczyć
-wyleczyć? Agata obje skończyłyśmy medycynę, więc nie
wciskaj mi kitu 'wszystko będzie dobrze'
-jeszcze nic nie jest przesądzone -w lekarskim zostały same
-masz rację, mogę umrzeć za dwa miesiące ewentualnie lata
-Agata ponownie spojrzała w zapłakane oczy Wiktorii
...
Mijały dni. Wiktoria praktycznie nic nie mówiła, tylko
ciągle przesiadywała w szpitalu. Pewnego dnia miała dyżur na izbie
-Pani doktor -podszedł do niej i pokazał rozciętą rękę niech
mi Pani to zaszyje skaleczyłem się -usiadł na łóżku i pokazał jej rękę
-oczywiście -nie miała nic do powiedzenia z dwóch powodów:
to ona miała dyżur i chcieć albo nie jej obowiązkiem było zajęcie się
profesorem, a drugi był taki, że w każdej chwili mógł ją zwyczajnie w świecie
wywalić z roboty + narobić niezłego syfu w życiu
-ała kobieto zawsze
jesteś taka delikatna? -jedną ręką w powietrzu zaznaczył cudzysłów
-nie, ale dla Pana zrobię wyjątek
-no świetnie -kolejny raz krzyknął czując ból na nadgarstku
-gdyby Pan uważał nie męczylibyśmy się
-czyli sugeruje Pani, że to moja wina? -droczył się z nią
-a moja? Ja mam uważać jak Pan chodzi? -przez przypadek
potknęła się i usiadła Falkowiczowi na kolanach patrząc mu głęboko w oczy
-przepraszam -natychmiast się poderwała
-nic się nie stało -oboje byli mocno zdenerwowani
-ała proszę uważać
-oczywiście przepraszam
...
-bo ja kochaaaaaam -Borys jadąc szpitalną windą z Agatą
dawał jej darmowy koncert, gdy ta wolałaby wydać ostatni grosz ale nie słuchać
pisków Jakubka
-zamknij paszcze -dość żywo gestykulowała -co zrobić żebyś
zamilkł? -spojrzał na nią zalotnie
Tym czasem Falkowicz z Wiktorią chcieli wsiąść do windy,
lecz gdy drzwi od tej się otworzyły i gdy zobaczyli Agę całującą Borysa w policzek
ledwo powstrzymali się od śmiechu
-to nie jest to na co to wygląda, naprawdę uwierzcie mi
-Woźnicka mówiła zrezygnowanym głosem
-ale ja nie mam nic przeciwko serio -położyła rękę na piersi
próbując wstrzymać śmiech
-wiesz, a może się przejdziemy? -spojrzała na Borysa a ten
zachwycony nią przytaknął
-ała a to za co? -usłyszeli w oddali jak Borys dostaje z
liścia od Agi
-Pani doktor zechce mi Pani asystować przy operacji
przeszczepu wątroby?
-oczywiście
-w takim razie do zobaczenia na bloku -wyszedł z windy z
uśmiechem co mocno zdziwiło Kąse
...
-idę do sklepu chcesz coś? -Lena spytała się Witka
-podejdź na chwilę -kobieta uczyniła to o co prosił ją
mężczyzna, a ten złapał ją za rękę uśmiechając się do niej i patrząc w jej
zdziwione lecz szczęśliwe oczy
-nic nie chce ze sklepu mogę zająć się Felkiem?
-też pytanie, Witek oczywiście to Twój syn
-okej -ponownie od dłuższego czasu się uśmiechnął
...
-to do kurwy nędzy nie podobne -Ruud wszedł do Falka i Wiki
na salę -prosto jak w pysk strzelił a ta się mnie o drogę pyta -kontynuował
swój monolog sam do siebie
-co się stało? -spytała ruda
-no toć przed chwilą mówiłem prosto jak w pysk strzelił a ta
się mnie o drogę pyta
-jak jest źle zawsze możesz liczyć na rodzinę
-żeby poszło jeszcze gorzej -wypowiedź Wiki kontynuował
Falkowicz
-myśli Pan profesorze?
-Pani doktor, ja nie myślę ja to wiem -Falkowicz był dla Wiktorii łagodny. Wiedział o jej chorobie i o tym, że zostało jej już nie wiele czasu -zamieniamy się -powiedział stanowczo, a Wiki spojrzała na niego pytająco
-ale jak to?
-normalnie ja idę na asystę a Pani na operatora
-ale to żart?
-dlaczego miałbym żartować i proszę tyle nie gadać tylko się zamienić -zamienili się miejscami
...
-Przemo ja na serio nie chciałam zalać łazienki przysięgam -Woźnicka zalała pół hotelu i musiała tłumaczyć się przyjacielowi
-dobra idź już
-ale jak to? -Agata spodziewała się raczej ostrego opierdolu ze strony Zapały -nie będziesz mi prawił kazania 4 godziny, nie każesz mi sprzątać, ani nawet nie krzykniesz?
-nie bo Ty jutro i tak zrobisz to samo
-w końcu to do Ciebie dotarło -wzięła się pod boki, a ten spojrzał na nią wściekle -to znaczy obiecuję poprawę -zamknęła oczy
-idź i mnie nie denerwuj -Zapała jej rozkazał
...
-ło matko! -Wiktoria w myjni poślizgnęła się wpadła na Falkowicza, a po chwili oboje leżeli na podłodze -ło matko! -Consalida szybko wstała i zakryła dłonią usta
-wie Pani jest inne określenie takich sytuacji niż 'ło matko'
-ło matko to znaczy przepraszam -szybko poprawiła się
...
-tak połknęli haczyk
-tyle wystarczy? -rzucił na stół sporą sumkę pieniędzy
-taa myślę, że tak -przeliczyła całą kasę
Do kogo należy ostatni dialog? :) /Meredit
ło matko toż cudowne :P Świetna część i zaczynam domyślać się o co chodzi :) Ale nie jestem pewna :-) Wydaje mi się że ktoś podmienił wyniki Wiktorii ale nie jestem pewna ale coś takiego :) Nie do końca rozumiem o co chodzi :)
OdpowiedzUsuńłoooo , będzie się działo , jak zwykle świetne ! :) Polecę Cię na mojej stronie na fb o NDINZ :D
OdpowiedzUsuńkiedy kolejna część opowiadania
OdpowiedzUsuń