-to było bardzo nieodpowiedzialne! Jak Pani śmiała spóźnić
się dwie godziny?! –Falkowicz ochrzaniał Wiktorię za spóźnienie
-przepraszam bardzo, ale nie poinformowano mnie i żadnych
zmianach w grafiku
-słucham? Pani
obowiązkiem jest dokładne sprawdzenie grafiku, nawet przed dyżurem
-oczywiście więcej się to nie powtórzy
-no ja myślę, to jest niedopuszczalne
-rozumiem
-pani doktor -zatrzymał ją gdy chciała wyjść z jego gabinetu
-tak?
-to dla Pani -podał
jej mniej więcej dwie tony papierów -proszę to uzupełnić, za dwie godziny te
karty mają być u mnie na biurku uzupełnione
-dobrze
-to wszystko może Pani wrócić do pracy
-Panie profesorze?
-słucham -powiedział nie odkrywając wzroku od monitoru
komputera
-czy mogę Panu asystować na tej operacji tętniaka?
-Pani doktor po pierwsze to proszę się wyrażać
profesjonalnie, ja mam kilka operacji tętniaka dziennie, a po drugie to
asystuje mi doktor Krajewski
-ale powiedział Pan, że..
-na chwilę obecną żegnam Panią -Wiktorie zamurowało to co
powiedział Falkowicz, aż opuściła
wszystkie dokumenty
-Pani się ogarnie Pani doktor -obdarzył ją lodowatym
spojrzeniem i nawet nie pomógł pozbierać
-oczywiście -powiedziała
i wyszła z gabinetu ledwo trzymając się na nogach
...
-woow Wiki uważaj -Consalida wpadła na Przemka wywalając do
niedawna chronologicznie ułożone papiery
-świetnie Falkowicz mnie zabije -ręką przeczesała rozpuszczone włosy
-nadal Cię gnoi -pomógł jej zbierać karty pacjentów
-przy każdej okazji próbuje mnie upokorzyć, ostatnio nawet
wyrzucił mnie z sali -ruszyli w kierunku lekarskiego
-żartujesz?
-nie, ja już nie wytrzymuje, a jak dalej będzie się tak
zachowywał to ja zmienię szpital
-nie no co Ty, idź do Trettera
-byłam -położyła dokumentację na stole w pokoju lekarzy -ale
nawet on nie ma wpływu na niego, jeszcze mi się dostało
-to fatalnie, dobra
ja lecę na operacje mam z Samborem -powiedział nad optymistycznie
-idź idź, fajny
przyjaciel -powiedziała, gdy Zapała pobiegł na blok
...
-Piotr! -męża zatrzymała Goldberg -nie widziałeś Falkowicza?
-z tego co wiem to za 20 minut kończy operacje, ale lepiej
na niego uważaj
-czemu?
-jest wściekły na Consalide
-nieciekawie, ona codziennie dostaje od niego ochrzan
-współczuję, ale kto się czubi ten się lubi
-myślisz? Wątpię żeby
było tak w tym przypadku
-wyjdzie z czasem -Gawryło oparł żonę o ścianę i złożył
pocałunek na jej ustach -a Panią, Pani doktor zapraszam dzisiaj na romantyczną
kolację
-yhym, a mogę się nie zgodzić? -nieświadomie przygryzła usta
-nie, tak a propos na co Ci Falkowicz?
-a co zazdrosny jesteś?
-no jeśli o Ciebie chodzi to zawsze -uśmiechnął się
-jeśli koniecznie chcesz wiedzieć to potrzebna mi jest
konsultacja chirurgiczna
-równie dobrze mnie mogłaś poprosić
-a z tego co wiem, masz zaraz operacje, więc raz, dwa na
blok -wtem do rozmowy przyłączył się Falkowicz
-witam Państwa -powiedział nad optymistycznie
-profesorze dobrze, że Pana widzę, potrzebna jest mi
konsultacja
-oczywiście Pani doktor, przecież kobietom się nie odmawia
-rozłożył teatralnie ręce. Piotr poszedł na blok, a Falko z Haną na salę, gdzie
profesor miał skonsultować pacjentkę
ginekolog
...
-hej -Lena weszła do domu lecz nie uzyskała odpowiedzi
-dzień dobry -powtórzyła dobitnie, gdy ujrzała leżącego w łóżku męża
-hej, zadowolona?! -warknął
w jej stronę
-gdzie Felek? -spytała chcąc złagodzić sytuację
-w salonie
-co robi?
-idź i sobie zobacz a co ja jestem?
-jesteś jego ojcem -na te słowa Latoszek obrócił się na
drugi bok i zamknął oczy
...
-Aga! Agata! -Borys wpadł do lekarskiego
-czego się drzesz -wyszła z przebieralni
-mam dla Ciebie koszule -dumny z siebie wyciągnął z torby
ubranie. Całej rozmowie przysłuchiwała się Consalida i wybuchła śmiechem, a
Woźnicka złapała za głowę
-Ty debilu to męska -powiedziała próbując nie wpaść w szał
-oo, ale kupowałem w swoim ulubionym sklepie -Jakubek nie
mógł się nadziwić swojej głupocie, na co Wiki prawie leżała na podłodze ze
śmiechu
-ale śmieszne no wprost pękam że śmiechu -Agata wzięła się
pod boki
około godziny temu
...
Wtem do pokoju lekarskiego wszedł Falkowicz, obdarzył Wiki
lodowatym spojrzeniem wziął czerwoną teczkę i wyszedł
-patrz Falkowicz nawet Wiktorii nie ochrzanił -Borys
zacytował swoją mądrość życiową
-jak go widzę to ze szczęścia aż chcę mi się skakać..
najlepiej z mostu.. pod pociąg –powiedziała ruda wprost ostatkiem sił
-chyba nie może być aż tak źle? –blondynce słabo wychodziło
pocieszanie przyjaciółki
-masz racje, w najgorszym przypadku może mnie wywieść do
lasu, zabić, poćwiartować, podpalić i zakopać –krzyknęła wychodząc na szpitalny
korytarz
Wiem, że krótkie, ale następne postaram się dłużej napisać. Komentujcie to bardzo motywuje :) /Meredit
fajne. kiedy next?
OdpowiedzUsuńfajne
OdpowiedzUsuńJezu, to jest genialne! Uwielbiam takie śmieszne opowiadania.
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadania czekam na kolejną część kiedy będzie ? Błagam szybko <3
OdpowiedzUsuńDziekuje <3 przy dobrych wiatrach jutro :)
UsuńJuż nie mogę się doczekać nexta:))
OdpowiedzUsuńFlorentyna