Łączna liczba wyświetleń

środa, 24 września 2014

Część 17 "Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem"

Miał być jutro, ale jest dzisiaj cieszycie się? :)

Dwa tygodnie później
W- Agata nie rób nic głupiego
Ag- luz Wiki dam sobie radę –internistka miała mieć nocny dyżur z Adamem. Co prawda nie podejmowała się już tak desperackich kroków jak próby samobójcze, ale na miejsce smutku i żalu wkradła się złość i chęć zemsty
W- ufam ci –rzekła do przyjaciółki lecz jej wzrok zdradzał niepewność –będzie lepiej jak zostanę –zdjęła torbę z ramienia i zaczęła rozpinać pasek od płaszcza na co jej nie pozwoliła przyjaciółka
Ag- nie Wiktoria, kiedyś będę musiała stawić temu czoła, a będzie to dziś, więc ty pojedziesz do tego Falkowicza i załatwisz co masz załatwić
W- ale wiesz, że ja tam jadę w sprawach czysto zawodowych?
Ag- i dlatego jedziesz do niego do domu? –na to pytanie rudowłosa kobieta nie umiała odpowiedzieć
W- bujaj się –uśmiechnęła się po czym wyszła ze szpitala

Ad- hej –do lekarskiego wpadł Krajewski od razu kierując się do przebieralni
Ag- hej –starała ukryć się dreszczyk emocji, który przebiegł jej po plecach
Ad- mamy dzisiaj coś ciekawego czy same nudy? –spytał wychodząc z przebieralni bez koszulki. Zrobił to specjalnie. Doskonale wiedział, że internistka uwielbia, gdy chodził bez koszulki
Ag- co? –zapytała zauroczona –aa nudy nudy –powróciła do wypełniania papirologii z nadzieją iż uda jej się oderwać wzrok od przystojnego mężczyzny
M- hej kochanie –do pokoju niezapowiedzianie wpadła Marta od razu wieszając się na szyi Adama
Ad- hej –odpowiedział, gdy poczuł, że kobieta rysuję mu na torsie serce
M- masz chwilkę? –spytała z przesadnie słodkim uśmieszkiem jakie stosują najtańsze lale
Ad- jasne mów o co chodzi –oderwał się od pielęgniarki i założył bluzkę
M- ale chciałabym na osobności
Ad- chodźmy –uśmiechnął się po czym oboje zniknęli na szpitalnym korytarzu
Ag- o nie, co to, to nie –Woźnicka podniosła słuchawkę szpitalnego telefonu po czym wybrała numer tajemniczo się uśmiechając

W- coraz bardziej mi się to nie podoba –stwierdziła niepewnie wchodząc do willi profesora
F- mam wysłanników już niedługo zginiesz –szepnął jej do ucha. Wiktorię przeszedł dreszcz, ale nie taki ze strachu, taki przyjemny, który sprawił, że ugięły się pod nią nogi
W- phi –prychnęła –też coś ja miała w domu węża
F- którego doktor Jakubek musiał oddać z powrotem do sklepu zoologicznego, gdyż pan Zapała, gdy go zobaczył dostał wytrzeszczu oczu czyż nie?
W- ale skąd ty..?
F- ja wiem wszystko –uśmiechnął się triumfalnie
W- jak dużo jeszcze wiesz? –spytała zaniepokojona
F- spokojnie nikomu nie wydam, że musiałaś z doktorem Jakubkiem wytrzymać w związku równy tydzień, a nie dotrzymanie umowy groziło dość sporym wydatkiem pieniężnym na nie kiepski hotel w Turcji
W- Chryste Panie –rzekła nie dowierzając w słowa przełożonego
F- może coś do picia lub jedzenia szanowna pani? –oddał jej pokłon
W- może wody
F- do picia?
W- nie, odeszły mi wiesz.. –zironizowała
F- w takim razie dostaniesz wino i sałatkę, bo wybacz, ale nie mam nic innego
W- a do hotelu wrócę na czworaka
F- możesz spać tutaj –uśmiechnął się
W- idź do sklepu po coś do picia, a ja zrobię jakieś szaszłyki z.. cokolwiek masz w lodówce –skierowała się do sklepu
F- a może zamówimy catering?
W- jednak postawię na swoim, masz pieniądze –wyjęła z portfela banknot
F- ja mam pieniądze –powiedział po czym wyszedł z willi

Ag- ależ oczywiście młoda, zdolna, ambitna –Agata rozmawiała przez telefon używając przesadnie słodkiego głosiku, który miała w zapasie na bolesną zemstę. Otóż planowała rozłączyć ‘zakochanych’ w najbardziej bolesny sposób, chciała załatwić Marcie posadę pielęgniarki w nowojorskim szpitalu, akurat trafiła na swojego znajomego . Intencje blondynki jednak nie były takie dobre jakby się wydawać wydawało. Kobieta chcąc rozdzielić parę w najbardziej bolesny sposób dała jej szansę wyjazdu za granicę, wiedziała, że Adam zostanie, gdyż jak jej już kiedyś mówił machiny ludowe nie chciał wyjeżdżać z Leśnej Góry
-…
Ag- ależ oczywiście, język perfekcyjnie, jeszcze dzisiaj prześlemy jej dane
-…
Ag- kursy pokończone z wyróżnieniami
-…
Ag- dlaczego chcemy się jej pozbyć? –zaśmiała się –ależ to nie tak, po prostu dajemy możliwość lepszego rozwoju zawodowego, sam rozumiesz po co ma się kisić tutaj jak może realizować się za granicą?
-…
Ag –tak tak, było by grzechem. Poczekamy na odpowiedź pięć godzin
-…
Ag- jeszcze raz dziękuję w imieniu pani Marty i do widzenia –rzuciła słuchawką. Po kilku godzinach Agata dostała pozytywną odpowiedź. Internistce nie zostało nic innego do robienia jak wybijanie szyb w domu pielęgniarki, która mieszkała jeszcze ze swoim chłopakiem

F- co za babsztyl niewyżyty, ja tam jeszcze wrócę i pokaże co to znaczy zadzierać z profesorem Falkowiczem! –Andrzej wszedł do zadymionej willi –co tu się stało? –skierował się do kuchni gdzie była Wiktoria
W- wiesz.. jednak zamów ten catering –powiedziała pokazując mu spalone szaszłyki –a ciebie co tak z równowagi wyprowadziło?
F- babsko kazało mi w kolejce czekać, a jak się wepchałem to na mnie z mordą
W- oj ty biedaku –pogładziła go po głowie, poczym poszła do łazienki, lecz po chwili wybiegła z niej z hukiem odruchowo rzucając się w ramiona Falkowicza
F- co się stało? –spytał lekko przestraszony
W- pająk –powiedziała a Andrzej wybuchł śmiechem –to cię bawi? –oderwała się od niego? –bo mnie jakoś niespecjalnie
F- no już już uśmiechnął się rozbrajająco powodując w jej oczach wesołe iskierki

Ag- co się dzieje? –Agacie udało się zamienić dyżur z Samborem i powybijać kamieniem szyby w domu pary. Tym czasem otworzyła drzwi, w których stał zdenerwowany Adam i dość nieogarnięty policjant
Ad- ona wybija mi szyby w domu! –krzyknął
P- ta pani jak pan widzi dopiero wyszła z kąpieli czyż nie? –stwierdził, gdy ujrzał Agatę w ręczniku z turbanem na głowie
Ag- ależ oczywiście, że tak –prychnęła
Ad- a szyby to mi niby kosmici wybijają?
Ag- tak? To spróbuj z nagiej kobiety ręcznik zdjąć –Adam chwycił za ręcznik, lecz go nie zdjął, powstrzymywany był jednak przez policjanta a Agata zaczęła się głośno śmiać  -oj ty durny to jesteś
Ad- ja tu jeszcze wró.. –nie zdążył odpowiedzieć, gdyż Woźnicka zamknęła im drzwi przed nosem –cieniasy –powiedziała sama do siebie, poczym zrzuciła ręcznik, pod którym miała krótkie spodenki i bluzkę bez ramiączek oraz turban, pod którym miała wysoko upiętego koka

F- dobra teraz powiem ci coś, o czym wie tylko ty ja no i Agata
W- mam się bać? Swoją drogą to zbliżyłeś się do Agaty –spojrzała nie niego przenikliwym wzrokiem
F- kochanie, wróg mojego wroga jest moim przyjacielem –kochanie? Czy on do Wiktorii właśnie powiedział kochanie? Kobieta dłuższą chwilę analizowała słowa profesora, poczuła niebezpieczne ciepło gdzieś w okolicy serca
W- chodzi ci o Adama? –próbowała przerwać krępującą ciszę
F- oczywiście, ale jesteśmy z dwóch różnych światów
W- nie wydajemy się –spojrzała na nią pytająco –Agata tylko z wyglądu jest aniołkiem, tak naprawdę to bestia –wytłumaczyła –okej więc co chciałeś mi powiedzieć?
F- Sambor zaproponował mi ordynaturę.. wszystko dobrze? –zapytał, gdy kobieta zaczęła dławić się sokiem
W- tak, ale jestem w szoku –w głębi duszy spodobała się jej ten fakt
F- to dopiero zacznie się wojna –stwierdził
W- poczekaj Stefan dzwoni, tak? –odebrała
-co państwo sobie w ogóle wyobrażają?! Proszę natychmiast przyjechać do szpitala, zaczynamy lekcje i wszyscy są tylko nie pastwo! SKANDAL! –wykrzyczał tak głośno,że nawet Falkowicz usłyszał
W- za chwilę będziemy –nie czekając na reakcje dyrektora rozłączyła się
F- co za niedorzeczny pomysł z tymi lekcjami
W- Tretter debil je wymyślił, bo to tylko on wpada na tak genialne pomysły

T- SPRZECIW! –wydarł się Stefan, gdy akurat weszła Wiki z Falkowiczem. Otóż na dzisiejszej lekcji uczyli się godnego przyjęcia pacjenta –tak być nie będzie! Jeszcze raz
<znudzony narrator>
Był piękny słoneczny dzień, kiedy to Agata przyjęła pacjenta
-dzień dobry –powiedział pacjent grający rolę, który siłą został zaciągnięty na lekcje przez lekarzy
Ag- dzień dobry, ma pan ubezpieczenie?
-nie
Ag- ty wypad z gabinetu –rzuciła w niego kartami
T- SPRZECIW! Ludzie błagam was pacjenci to nie zwierzęta
Ag- chirurdzy by tylko kroili! –wydarła się Agata
Ad- a interniści paśli nas chemią!
S- wojna! –wykrzyczał zdenerwowany Michał, a między internistami a chirurgami powstała wielka kłótnia
L- wy tylko wierzycie w skalpel! –krzyczała zdenerwowana Lena
T- a wy dajecie nam żreć samą chemię
L- nie jesteśmy mięsem, nie jesteśmy mięsem! –interniści na czołówce z Leną i Agatą zaczęli swój okrzyk
S- nie chcemy chemii, nie chcemy chemii –równie głośno mówili chirurdzy
F- patrząc na nich zaczynam wątpić w ludzkość –powiedział Falko, który z trudem wyciągnął siebie i Wiktorię na korytarz
W- Kinga wszystko dobrze? –kobieta uklęknęła koło patamorfolog przypiętej łańcuchami do kaloryfera
K- przypięłam się łańcuchami na znak protestu i zaczęłam głodówkę –powiedziała ledwo dysząc
F- a ile już nie jesz? –Falkowicza bardziej to bawiło niż martwiło
K- pół godziny, widzisz jaka jestem dla ciebie wytrzymała?
-AAAAAAA! -uszyli okrzyk po czym uciekającego Borysa przed resztą lekarzy
W- cokolwiek to miało znaczyć –ponownie usłyszeli okrzyk, a teraz banda lekarzy uciekała przez Borysem trzymającego w ręku tłuczek do kotletów pani Marii
F- ja się do tego nie przyznaję –odpowiedział za kobietę i zabrał ją do bufetu zostawiając protestującą Kingę



Proszę o KOMENTARZE :) Zarówno negatywne jak i pozytywne, kochani to motywuje do działania! :D Drugi komentarz tego nexta jest setnym komentarzem na tym blogu zapraszam w nagrodę dam dedykacje z wyróżnieniem! :) /Meredit

piątek, 19 września 2014

Część 16 "W blasku mojej zajebistości możesz się jedynie poopalać"

Uprzedzam ta część jest taka sobie :/ i krótka

Po kilku godzinach Wiktoria wróciła ze szpitala od razu kierując się do pokoju przyjaciółki, a to co tam zobaczyła, tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że internistka nie daje sobie rady z odejściem chłopaka, szkoda tylko, że to mogło się okazać śmiertelnie niebezpieczne.
W- Agata do cholery! –krzyknęła, gdy zobaczyła leżącą na podłodze przyjaciółkę wokół kilku butelek wódki i wina oraz porozrzucanych tabletek nasennych. –obudź się słyszysz?! –szarpnęła ją za ramie po czym wybrała numer pogotowia. Karetką przetransportowali ją do szpitala, tam od razu pojechała na płukanie żołądka i na izbę. Consalida cały czas była przy niej, siedziała już pół godziny nad jej łóżkiem wraz z Falkowiczem, który pełnił wtedy dyżur
F- co tym razem nawywijał mój braciszek? Bo jak mniemam to przez niego doszło do próby samobójczej doktor Woźnickiej –wypalił profesor monitorując ciśnienie nieprzytomnej kobiety
W- twój braciszek złamał jej serce, ale to skomplikowana historia
F- mam czas –rozsiadł się wygodnie na krześle
Ag- gdzie ja jestem? –dziewczyna potarł ręką skroń –to nie tak miało wyglądać, po co mnie ratowałaś, no po jaką cholerę?! –Woźnicka dopiero po chwili zorientowała się, że w Sali obecny jest profesor
F- zostawię Panie same –wyszedł na szpitalny korytarz, a Wiktoria spojrzała wściekle na zdezorientowaną Agatę

K- czy ty rozmawiasz sama ze sobą? –Walczyk wpadła do lekarskiego gdzie siedziała Nina mówiąc sama do siebie
N- to, że mówię do siebie nie oznacza, że jestem stuknięta. Po prostu nie potrafię znaleźć równie inteligentnej osoby do rozmowy –wytłumaczyła Rudnicka
K- jak ci się układa z Michałkiem? Bo mi z Andrzejkiem słabo –laborantka zasmuciła się
N- no, ale chyba masz na niego jakiś wpływ
K- jak ja mu coś powiem to on ewentualnie inaczej robi –stwierdziła
T- proszę Państwa –do lekarskiego wpadł Tretter, Sambor, Przemek, i Ruud –zaczynamy dzisiejszą lekcję, którą poprowadzi dla nas Van Graf, brawa!
R- dziękuję. Każdy z nas ma jakieś wyższe uczucia, powiedzcie czego się aktualnie boicie, ale tak prawdziwie, wegetatywnie –zaczął swój wykład
P- ja aktualnie to Olki, jak się wydrze to bębny w uszach pękają –stwierdził
R- no dobrze, a co jest dla was najważniejsze na świecie
K- ot głupi, wiadomo, że kasa –Walczyk zajadała się budyniem
R- no ale za kasę byś chyba nie oddała życia –zdziwił się
K- to zależy dla jakiej
R- no dobrze, ale jeśli byś nawet miała dostać sto baniek, to jak umrzesz i tak byś ich nie dostała
K- no.. chyba, żeby się udało przeżyć –powiedziała po dłuższym zastanowieniu się –dla takiej kasy to wszystko można zrobić
R- a człowieka byś zabiła? –był coraz bardziej wstrząśnięty tym co Walczyk mówi –ma przykład mnie? –kobieta pokiwała twierdząco głową
K- można jeszcze trochę budyniu? –skierowała pustą miskę w stornę Stefana
T- idź i se weź. Hotel Baden breakfast urządziła, no nie wytrzymam

W- dlaczego to zrobiłaś?
Ag- dlaczego chciałam się zabić? Nie bój się nazywać rzeczy po imieniu.. odpowiadając na pytanie.. moje życie bez niego jest bez sensu
W- pamiętasz co mi kiedyś powiedziałaś? Cytuję twoje słowa: rodzice nauczyli mnie oddawać stare zabawki bardziej potrzebującym
Ag- byłam z nim w ciąży –powiedziała prosto z mostu
W- ale jak to? –Wiktorię zszokowały te słowa
Ag- normalnie.. ale przegrałam, byłam sama, rozumiesz? –spojrzała w oczy przyjaciółce –a teraz Adaś zostanie szczęśliwym tatusiem –sarkastycznie uśmiechnęła się
W- ale jak to? –zdziwiła się
Ag- widziałam tą jego nową dziewczynę jak kupowała test ciążowy –po jej policzku spłynęła pojedyncza łza –nagle rozległ się dzwonek telefonu Agaty z nutą Ruda tańczy jak szalona
W- Agata –upomniała ją Wiki
Ag- ale to nie ja przysięgam! –położyła rękę na piersi i pierwszy raz od jakiegoś czasu uśmiechnęła się, lecz uśmiech jednak szybko znikł, gdy zobaczyła, że dzwoni do niej nikt inny jak Rzepecki
W- odbierz –rudej udało się zobaczyć numer
Ag- nie mam ochoty –odłożyła telefon na półkę
W- może to coś ważnego
Ag- tak? –nacisnęła na wygaszaczu zieloną słuchawkę
T- witaj, mogę wejść do ciebie na chwilę do  Sali?
Ag- nie mamy o czym ze sobą rozmawiać –powiedziała oschle
T- proszę..
Ag- masz pięć minut i ani sekundy dłużej
T- będę za 15 minut –w odpowiedzi usłyszał tylko sygnał przerywanego połączenia

R- ludzie, to jest niemożliwie –już całkiem wstawiony Ruud popijał kolejną szklankę whiskey –wy musicie mieć jakieś ludzkie uczucia
K- mnie osobiście teraz to nawet na niższe nie stać -dołączył do nich Konica
S- wychodzę –powiedział równie nietrzeźwy Michał
N- no nareszcie –odetchnęła z ulgą
S- ale tylko do kibelka –czknął
R- o! –krzyknął –ale z tego co wiem, to z Falkowiczem masz spiny, ale mimo to trzymasz go w pracy
T- bo widzisz, gdybym ja go wyrzucił to bum cyk cyk szpital następnego dnia z ziemio zrównany byłby –upił łyk Jack Daniel’s
R- czyli kartka przez niego zawieszona o podwyżkach dla lekarzy też była kłamstwem? Ale jakim cudem tyle osób się nabrało i to w tak szybkim tempie
T- takie rzeczy szybciej niż pożar się rozchodzą, a o podwyżkach nawet analfabeci umieją przeczytać –wypił całą zawartość szklanki jakim był złoty trunek

T- Agata –położył swoją dłoń na jej, lecz ta ją szybko zabrała
Ag- słucham? Przyszedłeś tu w jakimś konkretnym zamiarze czy popatrzeć sobie na mnie –nie zdążył odpowiedzieć, gdyż Adam wpadł na salę. Co prawda słyszał o tragedii byłej dziewczyny, ale nie specjalnie chciało mu się pocieszanek
Ag- Adam –powiedziała wyczekując na jakąś sensowną odpowiedź
Ad- ja tylko po dokumenty –spojrzał jej krótko w oczy poczym wyszedł z sali
T- kochasz go –bardziej stwierdził niż zapytał
Ag- możesz sobie pogratulować
T- przepraszam.. przepraszam za wszystko, za ten wypadek, za popsucie twoich relacji z rodziną, wiem że to moja wina –spuścił głowę
Ag- weź szklankę
T- wziąłem i co?
Ag- teraz ją upuść
T- rozbiła się i co dalej?
Ag- a teraz ją przeproś i zobacz czy się pozbiera..

T- tylko się pospiesz jak to wygląda, pijany anestezjolog –rozmawiał z Jakubkiem przez telefon żywo gestykulując
B- ale co się dokładnie stało?
T- mówiąc w skrócie, Ruud prowadził dzisiejszy wykład, ale psychicznie chłopak nie dał rady. Mówiąc z polskiego na nasze upił się, z tym, że wszyscy zdążyli wytrzeźwieć oprócz niego
B- okej dajcie mi 10 minut! –krzyknął wielce uradowany swoją głupotą i rozłączył się
Tymczasem Wiktoria wpadła do gabinetu Andrzeja bez pukania od razu zajęła miejsce naprzeciwko niego i bez słowa zaczęła wypełniać papiery
F- proszę się nie krępować pani doktor –powiedział ze stoickim spokojem
W- Rzepecki gada z Agatą
F- myślałem, że onanie chce go widzieć
W- bo tak jest –oderwała się od papirologii i spojrzała w szare tęczówki profesora
F- mam dla ciebie propozycję
W- nie zgadzam się
F- ale jeszcze nie wiesz na co
W- lepiej nie mów, bo znów dostane jakiegoś szoku termicznego
F- termicznego? Aż tak na ciebie działam? –z uśmiechem puścił jej oczko
W- niezwykle pan skromny profesorze –odwzajemniła uśmiech
F- propozycja 10 randek, raz ty coś wymyślasz raz ja
W- wiesz jakoś trudno mi się przyswaja takie informacje więc odpowiadam –spojrzała na niego figlarnie –nie
F- mam to uznać jako sarkazm? –uśmiechnął się, a ta wychodząc z gabinetu pogroziła mu palcem

B- już jestem! –do lekarskiego wpadł Borys z taczką
T- serio? I to jest ten twój genialny pomysł? –wydarł się Stefan
B- mam jeszcze w zapasie to –Konica wjechał wózkiem z Lidla
T- Borys wiem co ci kupię na urodzinki!
B- co? –wykrzyczał zadowolony klaszcząc w dłonie
T- wizytę u psychiatry –Borys zmierzył go wzrokiem
B- w blasku mojej zajebistości możesz się jedynie poopalać –chciał zrobić pozę jak modelka, no niestety coś mu się przestawiło w biodrze –ała ała, nie mogę się odgiąć
K- na taczkę z nim! –wykrzyczał Rafał
P- bjerit go! –włożyli go na taczkę, wyjechali na szpitalny korytarz. Borys trzymał polską flagę i machał nią na wszystkie strony śpiewając przy tym deszcze niespokojne

Na izbę gdzie został przewieziony taczką Borys
P- a co ten pembunuh tutaj robi?! –wszyscy spojrzeli na Przemka pytająco –to jest morderca po malajsku –wytłumaczył przewracając oczami –na krzyż z nim! –Zapała nie wytrzymał i rzucił się na Falkowicza z łapami. Ten oddawał mu ciosy, po chwili cała sala była we krwi, część lekarzy wiwatowała, część stała niewzruszona, dopiero po chwili Wiktorii udało się ich rozdzielić
W- co to miało znaczyć do cholery?! –krzyczała wściekła, gdy po chwili Konica z Borysem zaśpiewali taką piosenkę:
KiB- siekiera motyka ręka noga,
A Falkowicz dał mu z kopa
Siekiera motyka
Szklanka pałka
Dobrze dostał ten Zapałka
Siekiera motyka dwie łopaty
Dobrze dostał ten brodaty
Siekiera motyka w płocie dziura
Przegra tu ten cienki burak
W- siekiera motyka idę spać, zamknąć mordy kurwa mać! –wykrzyczała Wiktoria po czym skierowała się do hotelu

Proszę o komentarze ja wiem, że to nie jest szczyt marzeń, ale piszę to mając 39 stopni gorączki :( /Meredit

piątek, 12 września 2014

Część 15 "To tylko twoje życie, twój wybór, twoja droga. Życzę ci tylko, żebyś na koniec jej nie żałował"

Tę część dedykuję wszystkim czytelnikom bloga i komentatorom, ale w szczególności chcę wyróżnić: Zakręcona i Szalona, Oliwia Kubicka i młody123 –dziękuje, że jesteście tutaj ze mną! <3

Doszli na jakieś bloki, a to co stało się potem zszokowało mężczyzn. Zobaczyli Agatę kłócącą się z jakąś kobietą, przy nich stał Rzepecki w totalnym osłupieniu
-Agata Woźnicka bo tak naprawdę się nazywasz –nieznajoma mówiła, a raczej krzyczała przez łzy
Ag- długo zajęło ci odkrycie kim naprawdę jestem co? –internistka równie głośno mówiła z uśmiechem i nieskrywaną satysfakcją –i jak się teraz czujesz? Kiedy wszyscy ci, których kochałaś odwrócili się od ciebie? –teraz na bolesne wspomnienia z przeszłości załamał jej się głos
-nigdy nie chciałam, żebyś tak się czuła
Ag- czuła? –po jej policzkach spłynęły łzy już nie wściekłość lecz rozpacz dominowała w głosie blondynki –ty wiesz co ja wtedy czułam? Nie masz pojęcia jak to jest kiedy z dnia na dzień traci się wszystko
-więc postanowiłaś się zemścić
Ag- tyle lat kombinowałam jak cię zniszczyć i w końcu mi się udało. Twój mąż cię znienawidził, córka się ciebie wyparła ja zrobię tak –pstryknęła dwoma palcami –i oni od ciebie odejdą rozumiesz? Oko za oko, ząb za ząb
-ty całe życie knujesz! Nie wiesz co to miłość!
Ag- miłość? –zaśmiała się –wiedziałam co to miłość dopóki ty nie wpieprzyłaś mi się z butami do życia, nie zabrałaś mi ojca, a twój kochany synek –wskazała ręką na Rzepeckiego –pijany nie spowodował wypadku, w którym wszyscy, cała moja rodzina oprócz mnie zginęła. Nie masz pojęcia w jakim stanie byłam, gdy cała we krwi klęczałam nad ciałami tych, którzy byli dla mnie wszystkim –nie wytrzymała usiadła na chodniku i zaczęła płakać. Kobieta z Rzepeckim równie we łzach wrócili do mieszkania, wtedy do lekarki dołączył Adam z Przemkiem
Ad- możesz mi to wytłumaczyć –dawka adrenaliny spowodowała u Krajewskiego drżenie głosu
Ag- Adam.. –spojrzała na niego zdziwiona. Wiedziała, że będzie musiała się ostro tłumaczyć, a ta rozmowa nie będzie należała do przyjemnych

W- Andrzej poczekaj! –wiktoria zbiegła ze schodów za Falkowiczem, niestety pech chciał, że poślizgnęła się i upadła –ała –skrzywiła się z bólu
F- Wiki nic ci nie jest? –ukucną obok niej
W- boli mnie kostka i to strasznie –zaczęła wydawać z siebie dziwne odgłosy przypominające śpiew godowy ptaków
F- ty płaczesz czy się śmiejesz? –spojrzał na nią pytająco
W- nie wiem, ała weź coś zrób
F- dobra chodź na izbę –ruszył przed siebie
W- nie zapomniałeś o czymś? –upomniała go, ten wrócił wziął ją na ręce i skierował się w stronę izby. Każdy z pacjentów, lekarzy i pielęgniarek patrzyli się na nich z niekrytym zdziwieniem. Fakt, dość nietypowy widok. Profesor Andrzej Falkowicz niesie na rękach jakże zawstydzoną Consalidę. Weszli na izbę, gdzie dyżur miał Jakubek z Niną. Kobieta na widok dwójki znajomych otworzyła buzię, z której wypadła guma do żucia. Natychmiast się przebudziła podniosła ją z ziemi, z powrotem włożyła do buzi i ponownie zapadła w trans. Wiktoria zrobiła minę jakby miała zaraz co najmniej zwymiotować.
F- no pomoże nam ktoś do cholery? –posadził Wiki na krześle zakładając jej nogę na biurko
N- no i co się tak patrzysz lamusie? –Rudnicka wypięła język w stronę Borysa

Ag- Adam proszę –internistka wpadła za Adamem do swojego pokoju, gdzie chłopak pakował swoje rzeczy osobiste
Ad- nie mamy o czym ze sobą rozmawiać –nie wzruszył się płaczem dziewczyny
Ag- wysłuchaj mnie Adaś, błagam cię –mówiła płacząc
Ad- byłem częścią twojego planu, jak mogłaś mnie tak potraktować?
Ag- ty nie masz z tym nic wspólnego, kochanie uwierz mi
Ad- wszystko już sobie wyjaśniliśmy
Ag- nie opuszczaj mnie jesteś dla mnie wszystkim
Ad- to koniec Agata –powiedział lodowatym tonem i zniknął za drzwiami, po których zsunęła się Woźnicka wybuchając jeszcze gorszym płaczem

T- uwaga uwaga, zaczynamy dzisiejszą lekcję! –Tretter wpadł na genialny pomysł zrobienia lekcji na różnie życiowe tematy –dzisiejsze zajęcia poprowadzi Klaudia Miller, zapraszam –stażystka wyszła na środek pokoju lekarskiego, gdzie zgromadzili się wszyscy lekarze oprócz oczywiście Agaty
K- dzisiejsza lekcja nosi tytuł „Błędy kobiet podczas przyjmowania kwiatów”
N- kobiety nie robią błędów, to faceci źle interpretują nasze zachowanie –Rudnicka rozciągała gumę tą sprzed kilku godzin
K- dobrze moi państwo. Myślę, że wy faceci mało nam dajecie kwiatów, oczywiście jak dostaniecie jakieś z pracy to przecież się nie zmarnują i lecicie z tymi zgniłymi chaszczami do nas, ale tak spontanicznie pomyślcie sobie. No ile taki kwiatek kosztuje pięć złotych?
B- sześć –wtrącił Borys
K- aha czyli tych sześciu złotych nie wydacie na swoją dziewczynę?
B- dwa piwa
K- no dobrze no to niech będzie cztery złote
R- cztery złote to też dwa piwa tylko w Tesco –odezwał się Ruud
K- dobra no to załóżmy, że on nic nie kosztuje, dla mnie liczy się intencja, czyli to, że facet uciekał przed psami, z korzeniami wyrwał tę roślinę i padł z nią przede mną na kolana. Za to my kobiety jednak źle traktujemy tych facetów podczas przyjmowania kwiatów. Zazwyczaj odpowiadamy: „przynosisz mi tu kawałek chwastów i myślisz, że co, że ja ci się na szyję rzucę tak?” –zacytowała –i moje drogie to jest błąd, bo facet to nie zwierze, to znaczy też, ale jednak ma te uczucia w sobie. Teraz tekst idealny, który obrazuje to, jak powinnyśmy reagować na kwiaty: „ooo kwiaty! Ale nie mogę uwierzyć –zaczęła skakać jak szalona i krzyczeć –kochany jesteś najdroższy” –momentalnie uspokoiła się –i to proszę państwa daje efekty, to tak jak się psu rzuci patyk on chce więcej i więcej –ukłoniła się dając znak, że skończyła omawiać swój referat. W lekarskim wszyscy zaczęli klaskać.

10 dni później
W- mogę? –uchyliła lekko drzwi od pokoju Agaty
Ag- jak chcesz odpowiedziała obojętnie i szczelniej zakryła się kołdrą
W- Aguś zjedz coś, żyjesz samym winem i czekoladą –usiadła na łóżku obok przyjaciółki
Ag- uprawiam sport to mi pomaga
W- tak zwłaszcza jak mdlejesz z wysiłku –troską pogładziła ją po włosach
Ag- dla mnie nic już nie ma znaczenia –w jej oczach ponownie zabłysły łzy
W- pamiętasz co mi powiedziałaś? Że żaden facet nie złamie ci serca
Ag- Wiktoria my byliśmy szczęśliwi, a moja intryga nie miała z Adasiem nic wspólnego ja musiała zniszczyć rodzinę Rzepeckiego i udało mi się kosztem mojego związku
W- kochana ja zdaję sobie z tego sprawę, ale jeśli nie ten to będzie następny
Ag- nie Wiki, albo on, albo żaden
W- mam dla ciebie złą wiadomość
Ag- może być coś jeszcze gorszego?
W- Adam ma kogoś –powiedziała prosto z mostu. Wiedziała, że owijanie w 10 warstw bawełny internistka zniesie jeszcze gorzej
Ag- szybko się po mnie pocieszył –po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. W tej chwili uchyliły się drzwi, w których staną nikt inny jak Krajewski
W- ja zostawię was samych –Consalida pośpiesznie wyszła z pokoju przyjaciółki
Ad- przyszedłem tylko po ładowarkę do telefonu –powiedział unikając wzroku byłej dziewczyny
Ag- Adam.. –kobieta chciała coś powiedzieć, lecz ten jej przerwał
Ad- mam kogoś, a ty się dla mnie już nie liczysz rozumiesz? –Woźnicką zszkowoały te słowa. Nie wiedziała, że z czułego romantyka może okazać się chamski gbur
Ag- mogę wiedzieć kim jest szczęśliwa wybranka? –powiedziała po chwili milczenia
Ad- tak, to nowa pielęgniarka Marta
Ag- Marta –chwilę się zastanowiła –szybki jesteś
Ad- daj sobie spokój –zabrał sprzęt i podszedł do drzwi
Ag- to tylko twoje życie, twój wybór, twoja droga. Życzę ci tylko, żebyś na koniec jej nie żałował –usłyszał w oddali. Po kilku godzinach Wiktoria wróciła ze szpitala od razu kierując się do pokoju przyjaciółki, a to co tam zobaczyła, tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że internistka nie daje sobie rady z odejściem chłopaka, szkoda tylko, że to mogło się okazać śmiertelnie niebezpieczne..


Zauważyliście, że w serialu coraz częściej ze sobą FaWi gada i w ogóle? :D Kto wie może, będą razem :) nadzieja nas nie opuszcza. Z góry przepraszam za tą część, ale od tygodnia w nocy śpię max 4 godziny co jest wyczerpujące, ale już jutro sobota! Tradycyjnie komentujcie :) <3 /Meredit

niedziela, 7 września 2014

Część 14 "Nie daj życiu się z nami napij się olej smutki żale i baw się doskonale"

Godzina 2.50
Ag- Borys zostaw te żarcie –kobieta cały czas zwracała uwagę przyjacielowi
W- no no, starasz się dla swojego Adamka – triumfalnie uśmiechnęła się ruda kończąc układanie sztućcy na stole. Internistka obdarzyła ją tylko wściekłym spojrzeniem. W głębi duszy jednak wiedziała, że dobrze robi, on dla niej się starał więc teraz jej kolej.
B- ej chodźcie tu szybko –chłopak pociągnął za sobą lekarki –ładna? –wskazał ręką na choinkę nie kryjąc z siebie dumy
Ag- ale ty masz pojęcie, że jest początek września? –Agata wolała się upewnić
B- no a prezenciki dla Adasia gdzie schowamy?
Ag- Boże chroń mnie przed głodu, ognia i wojny, ale przede wszystkim oszczędź mnie Jakubkowi –blondynka rozłożyła błagalnie ręce
B- co, nie podoba się? –Consalida popukała się w głowę
Ag- dobra wszystkie jest już gotowe, mam nadzieję, że mu się spodoba –internistka ciężko opadła na jedno z nielicznych krzeseł, gdyż Borys zdążył połamać resztę na melanżach
W- nawet jeśli nie, to zawsze może dostać nagrodę pocieszenia, ale to już tylko od ciebie
Ag- kochana na to, to nie potrzeba święta –prychnęła Woźnicka poczym skierowała się do pokoju
Ad- gdzie byłaś? –przebudził się Krajewski i zobaczył ubraną Agatę
Ag- w szpitalu –przebrała się szybko w pidżamę i położyła obok chłopaka
Ad- po co? –ziewną
Ag- yy.. na konsultacje, śpij już –próbowała wybić go z tematy, żeby nie palnąć jakiejś gafy

Tymczasem mimo, iż było późno Falkowicz siedział na tarasie popijając whisky. Pytanie dlaczego sam? Otóż miał kiedyś wujka, wujka a zarazem przyjaciela często ze sobą rozmawiali, śmieli się, nie mieli przed sobą żadnych tajemnic. Andrzej był świadomy, że wujek miał depresje, ale mimo to był przy nim. Łączyła ich niesamowita więź. Lecz pewnego dnia, kiedy Andrzej wrócił ze szkoły wujka nie było, a na stole leżała kartka z krótkim napisem PRZEPRASZAM chłopak wiedział co to znaczy. Jedna jedyna osoba w jego życiu przegrała walkę z depresją. Popełnił samobójstwo. Andrzej wrócił pamięcią do dnia, w którym odbył się jego pogrzeb. Wtedy kiedy całą rodzina patrzyła na niego dziwnym wzrokiem, kiedy żywił się głownie środkami uspakajającymi, kiedy często płakał sam chodził na tory, myślał, że to świat jest chory a nie ci ludzie, którzy się często śmiali, że chodzi w tej samej bluzie. Osamotniony doszedł do wniosku postanowił ich zaskoczył, bo już nie chciał skakać z mostu. Zdał na medycynę, osiągnął wiele. Fakt jest chamem, gburem, egoistą, ale to tylko strach. Strach, że znowu kogoś pokocha i znowu zostanie sam po jej stracie. Odcinając się od ludzi próbował odciąć się od kolejnego zawodu.

Następny dzień
Ag- Adam wstawaj –blondynka budziła chłopaka od dobrych 15 minut
Ad- kochanie mam dzisiaj wolne –przekręcił się na drugi bok
Ag- o nie mój drogi –ściągnęła z niego kołdrę –wstajemy! –wykrzyczała dając znak przyjaciołom. Po mniej więcej 10 minutach Krajewski wyszedł z łazienki i razem z Agatą zeszli na dół. Ich oczom ukazali się przyjaciele śpiewający sto la, bogate stoły oraz wielki napis Wszystkiego Najlepszego Adaśkó (tak napis wykonywał Jakubek) ich wzrok nie ominął również choinki z prezentami, która miała bodajże 5 gałęzi
Ag- wszystkiego najlepszego kochanie –internistka pocałowała go w policzek
Ad- dziękuję.. ja nie wiem co powiedzieć –stał pozytywnie zszokowany
B-  nie daj życiu się, z nami napij się, olej smutki żale i baw się doskonale –zaśpiewał Borys
Ad- to zaczynamy! –dodał Krajesio

Kilka godzin później
Ag- Wiktoria założę się, że nie wytrzymałabyś z Borysem równy tydzień w związku –Woźnicka z Consalidą w przeciwieństwie do pozostałego towarzystwa były trzeźwe
W- zakładzik? –spytała kobieta popijając drinka
Ag- czemu nie –ruda wzięła kartkę i napisała tam:

Ja Wiktoria Manuela Consalida zobowiązuję się przetrwać w związku partnerskim z Borysem Jakubkiem przez równy tydzień. W innym wypadku jestem zmuszona sfinansować Agacie Woźnickiej tygodniowe wczasy w Turcji w 5 gwiazdkowym hotelu
Wymogi:
*nikt w szpitalu oprócz najbliższych przyjaciół nie może się dowiedzieć

W- idę wtajemniczyć Borysa –po chwili przyszła z podpisanym paktem
Ag- zaczynacie pod jutra –kobieta triumfalnie uśmiechnęła się
W- nie ma sprawy
Ag- wiesz, że Falkowicz dzwonił do Adama z życzeniami –Woźnicka obrała trochę inny temat
W- dziwisz mu się? W końcu to jego brat
Ag- no w sumie to nie.. ciekawe dlaczego on ma taki chujo.. niedobry charakter. Przecież ma kasę, wille, profesurę, jest świetnym chirurgiem
W- ale za to nie ma nikogo bliskiego
Ag- i pewnie szuka pocieszenia w ramionach pięknej doktor Consalidy
W- puknij się w ten swój ptasi, kochany móżdżek –Wiktoria pokazała na czoło
Ag- oj no proszę cię Falkowicz jest bogaty, przystojny, elegancki, nawet ostatnio na „ty”
przeszliście –stwierdziła blondynka
W- Agatka uspokój się –szturchnęła przyjaciółkę w ramie
B- na wspólnej znajdziemy to miejsce gdzie miłość, wiara, nadzieja na przyszłość –Borys
rządził chórkiem, z którego składali się: Przemek, Adam i Konica
Ag- Adaśku chodź już jest późno –wzięła chłopaka pod ramię
Ad- dobrze kochanie! –wykrzyczał na cały głos
Ag- ale nie krzycz ja cię słyszę
Ad- idziemy na górę –chirurg wszedł na schody na czworaka. Impreza skończyła się po
krótkim czasie więc została tylko ona i Wiktoria
W- gdzie idziesz? –spytała, gdy zauważyła, że przyjaciółka zakłada buty
Ag- przejść się
W- nie kłam –spojrzała na nią przenikliwym wzrokiem
Ag- nie kłamię –lekko oburzyła się i wyszła na kilka godzin. Ostatnio dość często jej się to
Zdarzało co niepokoiło Consalidę, zresztą słusznie. Wróciła, gdy wszyscy już spali.
Niezauważona pomknęła do pokoju tam ogarnęła się i położyła obok chłopaka analizując
minione wydarzenia. Rano obudziła się w złym humorze i nawet przed szpitalem, gdy szła z
Adamem oraz Przemkiem na dyżur nie szczędziła złośliwości Rzepeckiemu
Ag- oo kogo moje piękne oczy widzą, miss lumpeks witamy witamy
T- o co ci znowu chodzi
Ag- zatrudniając się tutaj popełniasz samobójstwo
T- nie zamierzam cię wygryźć, skoro o to ci chodzi –Agata wybuchła śmiechem
Ag- wygryźć? Nawet jeśli to zapomnij, bo..
P- dość tego Agata uspokój się –wtrącił jej Zapała
Ag- to jeszcze nie koniec –obdarzyła swojego wroga złowieszczym wzrokiem i poszła do
Szpitala
P- przepraszam za Agatę nie wiem co w nią wstąpiło
T- nie ma sprawy, zdąrzyłem przywyknąć
Ad- a może jednak jest jakiś powód dla, którego ona tak bardzo cię nie lubi
T- nie wiem naprawdę
P- spróbuję z nią pogadać
Ad- ja to zrobię

Ad- Aguś –Krajewski usiadł koło kobiety na kanapie
Ag- tak? –oderwała się od książki i spojrzała na niego pytająco
Ad- musimy pogadać –rozejrzał się po pustym lekarskim
Ag- powiesz mi o co chodzi? –niecierpliwiła się
Ad- chodzi o Rzepeckiego –złapał ją za rękę –dlaczego go nie lubisz?
Ag- wybacz, ale nie chcę o tym rozmawiać –zmieszała się
Ad- Agata proszę
Ag- nie! –wykrzyczała po czym żwawym krokiem ruszyła na szpitalny korytarz
P- i co? –Przemo, gdy zobaczył wybiegającą Agatę z pokoju, wszedł do pomieszczenia
Ad- i nic, nie chciała o tym gadać
P- ale skoro ona go nie lubi to musi być jakaś przyczyna, znasz ją ona ma dwa oblicza
Ad- dokładnie nic nie dzieje się bez powodu spróbuję to z nie wyciągnąć
P- Adam tylko łagodnie ona nie może kolejny raz cierpieć
Ad- okej.. zauważyłeś, że ona ostatnio dziwnie się zachowuję i znika na kilka godzin?
P- tak, myślisz, że jest to związane z Rzepeckim?
Ad- nie wiem
P- musimy to sprawdzić
Ad- nie chce jej szpiegować
P- coś za coś Adam

Dwa dni później
Ag- oo witam gołąbeczki –zaśmiała się, gdy ujrzała wchodzącym razem do hotelu Wiki z Borysem
W- ani słowa
Ag- powiedzcie ile czasu już jesteście razem?
B- szczęśliwi czasu nie liczą stwierdził zadowolony
W- dokładnie dwa dni cztery godziny 53 minuty oraz 56, 57, 58 –zaczęła wyliczać sekundy
Ag- mam zacząć się pakować? –uśmiechnęła się –dobra ja wychodzę
W- dokąd?
Ag- yy.. do rodziców
W- nie utrzymujesz kontaktów z rodziną
Ag- oj przestań –internistka wyszła z hotelu, a w ślad za nią Adam i Przemek. Szli około godziny. Doszli na jakieś bloki, a to co stało się potem zszokowało mężczyzn…

Tradycyjnie proszę o KOMENTARZE! :) /Meredit

czwartek, 4 września 2014

Motywacja..

Wena mi umarła, a zmartwychwstania coś nie ma :/ Musicie mocno, mocno mnie zmotywować, bo właśnie tak działą na mnie szkoła, że wena zawodzi i nie wiem kiedy ożyje. Obiecuje, że jak tylko będą jakieś przebłyski pomysłów napisze coś, a teraz do napisania! :) /Meredit