Łączna liczba wyświetleń

piątek, 10 października 2014

Część 18 "Pomarzyć dobra rzecz"

N- co?! Ja się nie zgadzam! -Rudnicka dość wybuchowo zareagowała na to, że jej życiowy partner oddał ordynaturę jej największemu wrogowi -Falkowiczowi
S- Nina kochanie porozmawiamy w domu -próbował jakoś załagodzić sytuacje
N- o nie mój drogi, porozmawiamy teraz! -Nina wzięła Michała za ucho i wyprowadziła z pokoju lekarskiego
F- mam nadzieję, że nasza współpraca będzie dobrze się układała -uśmiechnął się triumfalnie a oto i moja asystentka -wskazał ręką na Agatę
Ag- a jeśli ktoś jest przeciwny nich podniesie rękę i wyjdzie -stanęła obok profesora
F- zarządzam popołudniowe odprawy, a zwłaszcza, że już nie ma pielęgniarki Pani Marty -Agata uśmiechnęła się pod nosem zerkając ukradkiem na Adama -dzisiaj odbędzie się casting na tę właśnie posadę
Ag- tak w składzie jury zasiądę ja, profesor Falkowicz oraz doktor Krajewski
F- Agato zetrzyj proszę tablice, będziemy na niej pisać notowania kandydatek -oderwał się od papierów
Ag- okej, a jak ktoś nie przepisał grafiku -Andrzej zarządził również, że każdy ma przepisywać grafik i uczyć się go na pamięć -to ma problem
F- poproszę pierwszą kandydatkę -pozostali lekarze oprócz tych zasiadających w jury musieli opuścić lekarski, a do niego weszła szczupła blondynka z mocnym różowym makijażem oraz z lizakiem w buzi
-dzień dobry -powiedziała przesadnie słodko
F- witam proszę usiąść -powiedział skwaszony
-nazywam się Olcia
F- ma pani CV?
-nie, ale mam to -zaczęła powoli rozpinać bluzkę
Ag- o jak mi przykro, ale właśnie dobiegł koniec pani czasu, do widzenia -uśmiechnęła się i pokazała jej ręką drzwi
F- następny!
B- dzień dobry -do pokoju wszedł Jakubek -nazywam się Borys Jakubek i mam
Ag- frajerze wypad stąd to jest casting na pielęgniarkę a nie afrykański pokaz głupoty dla upośledzonych
B- okej okej -znudzony wyszedł na korytarz
...
W- przepraszam -powiedziała, gdy wpadła na Rzepeckiego i wylała prosto na niego kawę
T- nic się nie stało -uśmiechnął się, ścierając z kitlu plamę
W- idę do lekarskiego idziesz?
T- myślę, że nie jest to najlepszy pomysł
W- dlaczego? –zaciekawiła się
T- odbywa się tam casting
W- casting? Sorry, ale nie byłam na odprawie i chyba to był błąd, bo widać dużo rzeczy mnie ominęło -stwierdziła
T- Falkowicz został ordynatorem chirurgii –kobieta spojrzała zdziwiona na niego –Agata została jego asystentką, a casting urządzili na pielęgniarkę za Martę
W- aa to ta byłą Adama co wyjechała tak?
T- dokładnie i myślę, że Twoja przyjaciółka się do tego przyczyniła
W- no Woźnicka nie jest bez winy –wyjaśniła –ale zmieńmy temat co u Ciebie?
T- nic nowego Agata na każdym kroku próbuje mnie zniszczyć, Tretter się na nią wydziera, ale to nic nie daje
W- musiałeś jej nieźle zajść za skórę, gdy pytam się jej czemu cię nie lubi, to zwykle kończy się awanturą
T- to jest długo historia może innym razem, a teraz przepraszam cię, ale muszę lecieć
W- jasne –powiedziała za oddalającym się Rzepeckim i weszła do lekarskiego
F- o witaj moja droga, w końcu raczyłaś zaszczycić nas swoją obecnością –powiedział surowym tonem
W- tak ja.. przepraszam –na poczekaniu nie wymyśliła żadnego sensownego kłamstwa, a wiedziała, że kogo jak kogo, ale Falkowicza na tandetę nie naciągnie
F- konsekwencje cię nie ominął –podszedł do niej zapinając guzik od marynarki
W- oczywiście –niepewnie spojrzała mu w oczy i dostrzegła ten lodowaty wzrok, którego tak nienawidziła
F- zapraszam panią dzisiaj wieczorem na kolację –zbliżył się do niej. Był coraz bliżej i bliżej, owładnęło ją jego rozbrajające ciepło, podniósł jej podbródek ona rozchyliła wargi, aż w końcu… wpadł Tretter z patelnią w ręku a za nim cały lekarski personel
T- proszę Państwa dzisiaj gotujemy
B- no toć żem mówił o tym pichceniu już dawno
T- Borys nie mów do mnie po wiosku bo tego nie zniese –upomniał go Stefan
B- ale psze pana ja siem na wsi wychował
T- a jak się ta wieś nazywa? –spytał
B- Warszawa –odpowiedział z uśmiechem, a dyrektor spojrzał na niego zaskoczony
T- no nic proszę państwa bierzemy za garnki i gotujemy
W- że tak tu? Teraz?
T- kochanieńka widzisz za moich czasów.. –zaczął swój monolog
K- gotowe! –odezwał się Konica
S- proszę podejść do składu jury –w skład sędziów wchodził Sambor Tretter i Nina
N- co dla nas przygotowałeś?
K- pikantną rybę w sosie bananowo – musztardowym –uśmiechnął się dumnie. Pierwszy spróbował Michał
S- wiesz.. ryba dobra, sos też, ale razem jakoś nie bardzo –Rafał spojrzał na niego zszokowany. Miał nadzieję na tytuł najlepszego dania, a w zamian tego dostał krytykę
K- wiesz co? –powiedział zranionym głosikiem –ty jesteś fajny, Nina też, ale razem jakoś nie bardzo –spojrzał na niego złośliwym wzrokiem
T- ej no weźcie chyba nie może być tak źle –spróbował dania –jednak może –wszystko wypluł
S- następny! –podbiegł do nich Ruud –co to jest?
R- 26, 5 kilograma masła, surowe pieczarki, pomidorowy sos, ziemniaki, cebula surowe jajka mąką, mąka, mąka i jeszcze raz mąka! –zaśpiewał
S- może masz coś jeszcze nam do zaoferowania? –zapytał
R- majteczki w kropeczki łohohoho, niebieskie wstążeczki łohohoho, bielutki staniczek łohohoho, maleńki guziczek -zaśpiewał
F- przejdźmy do kolejnej części dzisiejszej lekcji –Falkowicz wiedział, że po skonsumowania czegoś takiego to pacjenci leczyliby lekarzy a nie na odwrót –wyciągamy karteczki
Pm- nienawidzę szkoły –do lekarskiego wpadła Pani Maria i zaczęła swój śpiew cokolwiek te słowo w jej wykonaniu oznacza –już nie symuluję, bo się wypisuję, już nie chodzę z dołem, bo rzuciłem szkołę! Już się nie wykręcam, bo już nie uczęszczam –wszyscy w szoku patrzyli na bufetówkę
Ag- może przejdźmy do tematu lekcji –zaproponowała po chwili krępującego milczenia, jakie nastało zaraz po koncercie pani Marii –Andrzej?
F- myślę, że na dzisiejszej lekcji postaramy się wyciągnąć wnioski z błędów przeszłości. Otóż każdy z nas –wskazał ręką na lekarzy –opowie o jednym ze swoich przeżyć oraz wyciągnie wniosku. Zaczynamy od doktora Jakubka –wskazał na niego ręką symbolizując, aby ten zaczął pierwszy
B- jedno z moich najgorszych wspomnień to między innymi pewna sytuacja związana z synek doktora Sambora –spojrzał wściekle na byłego ordynatora
S- już cię za to przepraszałem –odparł
W- możemy się wreszcie dowiedzieć o co chodzi?
B- oprócz tego, że zostałem wyzwany on dzieciobójca to nic..
N- może jaśniej.. –Rudnicka wciąż bawiła się gumą orbit sprzed dwóch dni
B- był piękny słoneczny dzień –zaczął swój monolog z poważną miną co zwiastowało dłuższe przemówienie –bawiłem się w parku z Krzysiem, kiedy to w pewnym momencie chłopiec przewrócił się i nabił sobie guza.. Szybko pobiegłem do hotelu, chwyciłem nóż, aby przyłożyć do rany i pełen nadziei na dobry uczynek podążyłem do parku.. lecz kiedy to Krzyś mnie zobaczył, przestraszył się, bo myślał, że ja chce mu tego guza odciąć.. Zaczął uciekać i krzyczeć, a ja za nim z nożem-kontynuował zaciekawiając pozostałych –ludzie patrzyli się na mnie jak na zbója, a kiedy dogoniłem Krzysia i wytłumaczyłem mu po co mi nóż, na miejsce przyjechała wezwana policja.. i się zaczęło.. bajabongo
D- rozumiemy, że było to dla ciebie niezwykle ciężkie przeżycie –Dryl popatrzył na wyraźnie poważnego i zamyślonego Borysa
B- w sumie to nie, w celi rozdawali dobre ciastka –rozpogodził się natychmiast
F- jakie wnioski wysnułeś z tej jakże życiowej lekcji –Falkowicz starał się skupić na lekcji, lecz między nim a Wiktorią toczyła się jakby taka gra spojrzeń, zerkali na siebie, podczas gdy druga osoba tego nie zauważa
B- nigdy w życiu dzieci –wyjaśnił
F- proszę teraz o głos Agatę –wskazał ręką na blondynkę
Ag- otóż moi kochani –wstała z kanapy –nigdy w życiu nie róbcie swojej koleżance własnego Spa nie mając o tym najmniejszego pojęcia. Zmierzam do tego, że dredy, które jej zafundowałam musiała zgolić. Chcąc jakoś załagodzić sytuację postanowiłam zadbać o jej rzęsy i w nadziei, że odrosną grubsze, dłuższe i gęstsze, obcięłam je jej –zapanowała chwila ciszy, gdzie nawet Consalida wybałuszyła oczy –do tej pory nie odpowiada mi cześć na ulicy –dokończyła załamanym głosem
K- no to teraz moja kolej.. Nigdy, ale to nigdy się nie poddawajcie. Wszystko jest możliwe na przykład ja jednego dnia niechcący rozmroziłem zamrażarkę i przez przypadek spaliłem mikrofalówkę..
B- ja bym bardzo chciał się nauczyć pływać na plecach, ale się boję –wtrącił Jakubek –dużo ważę i się utopię
K- Tytanic też był ciężki i pływał –Borys spojrzał na niego wściekle wręcz przesyłając myśl o zatonięciu statka –okej, to może nie był najlepszy przykład, ale jest wiele innych statków, które trzymają się na wodzie
D- profesorze –Szymon zwrócił się do Falkowicza –a pan jakie ma wspomnienia albo chociaż marzenia?
F- moim marzeniem jest zabrać taką rudowłosą piękność na kolację –spojrzał w stronę Wiktorii, która widocznie się zarumieniła i uśmiechnęła pod nosem. Wszyscy oprócz niej zastanawiali się o kim mówi profesor
S- a teraz –wtrącił Sambor zazdrosny, że to nie od dał pomysł na lekcję –krótko przedstawimy swoje motto życiowe.. zaczynajmy!
B- rób tak, żeby tobie było dobrze, bo innym kurwa nie dogodzisz
Ag- jeśli skurwysyn, który mnie zranił przyjdzie kiedyś na mój pogrzeb, to obiecuję, że zmartwychwstanę i osobiście przypierdole mu zniczem
N- kobieta jak pogoda, zmienną jest
K- nie przejmuj się tym co myślą inni, nie robią tego często –lekarze wymieniali się swoimi poglądami coraz bardziej szokując Wiktorię i Falkowicza, którzy za biurkiem siedzieli bardzo blisko siebie, wręcz dotykając ramionami
Ad- nie potrzebuje do szczęścia drugiej połówki, wystarczy mi ćwiartka w lodówce
T- myślę, że na dzisiaj koniec tego cyrku –z kanapy podniósł się Stefan, a wszyscy oprócz Wiki i Andrzeja opuścili pokój lekarski. Siedzieli tak jeszcze chwile, stykali się ramionami, niby uzupełniali papiery, ale żadne z nim nie mogło się skupić. Consalida czuła bijące ciepło od Andrzeja, które było tak przyjemne
F- załóż to –na jej ramiona zarzucił swoją marynarkę dostrzegając na ciele rudej gęsią skórę
W- dziękuję –odpowiedziała podchodząc do automatu z kawą –też chcesz?
F- jak możesz –obdarzył ją serdecznym spojrzeniem
W- czarna z dwoma łyżkami cukru, dobrze pamiętam? –spojrzała w jego szare tęczówki
F- oczywiście.. swoją drogą to moje marzenia mogą się niedługo spełnić –puścił jej oczko
W- pomarzyć dobra rzecz, zresztą jak zmusisz Adama, żeby się przefarbował na rudo to pewnie się spełnią
F- ale mi chodziło o ciebie –spoważniał –co mam zrobić, żebyś się zgodziła na kolację?
W- starać się –podała mu parujący napój –masz zrobić wszystko co w twojej mocy
F- i jeszcze więcej –ujął jej dłoń i pocałował


Uwaga wydarzenia opisane wraz z wnioskami z życia wzięte hahaha xD jesteście tutaj kochani? Ps. tak wiem opowiadanie słabe i krótkie :/ /Meredit

8 komentarzy:

  1. bardzo ciekawe jest napisane i czekam na kolejną część młody 123 i nie jest wcale słabe

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Uwielbiam ten komizm w Twoim opowiadaniu. Lekcje jak zwykle wypadły świetnie. Falkowicz ordynatorem, wreszcie ktoś odpowiedni zajmie te stanowisko i skończy się obijanie. Agata jako jego asystentka... ciekawe jakie zadania będzie jeszcze dostawać.
    FaWi wyszło Ci bardzo fajnie, choć przyznam szczerze, że Twoje opowiadanie czytam już nie dla nich, a dla genialnych scen z wszystkimi lekarzami, przy których najczęściej wybucham śmiechem jak głupia.
    Jednym słowem: genialne.
    Życzę dużo weny i czekam niecierpliwie na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. SŁABE ?! Cudowne <3 Świetne;) Dzięki twoim opowiadaniom wreszcie się uśmiechnęłam <3 naprawdę świetne.. Nie wiesz jak długo już się nie uśmiechałam. Znajomi mówili że mam objawy depresji a teraz śmiałam się jak głupia do monitora :D Naprawdę świetne.. Masakra cudowne a Borys ze wsi ... Rozbrajający <3 Świetne piękne i cudowne<3 PIĘKNE !!! <3
    Świetnnneeee <3
    Ale się rozpisałam... :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny i oczekuje na next'a;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje Wam wszystkim za te komentarze!! Serio one są jak Red Bull doda Ci skrzyyyydeeeeeł!:) haha <3 uwielbiam Was po prostu!! :) co do nexta to jutro chcecie? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. chcemy pewnie tylko jak można to dłuższe młody123

    OdpowiedzUsuń
  6. to będzie dziś twoje opowiadanie dłuższe młody1234

    OdpowiedzUsuń