Po jej policzku spłynęła kolejna łza. Jak to możliwe? Najpierw tak o nią zabiegał, tak się starał, a kiedy w końcu dostał to, czego chciał –upokorzył. Nie mogła tego zrozumieć. Nie był święty, o tym wiedziała od zawsze, ale nigdy w życiu nie pomyślałaby, że jest w stanie posuwać się do tak desperackich kroków. A ona? Ona nie potrafiła z tym walczyć, mało tego nawet nie chciała odejść. Kochała go? Sama nie potrafiła odpowiedzieć sobie na te pytanie. Jak mogła kochać kogoś kto ją bije, znęca się nad nią psychicznie i fizycznie, zdradza na prawo i lewo w ich sypialni na jej oczach a potem udając, że nic się nie stało? Z drugiej strony nie wyobrażała sobie życia bez tego faceta. Było w nim coś w rodzaju magnesu. Chcesz, ale nie możesz się oderwać. W tym przypadku właśnie tak było. W ich przypadku
R- Wiki –anestezjolog czule pogładził siedzącą obok szpitalnego łóżka kobietę. Nie zareagowała. Powodem nie było zmęczenie wywołujące bladość i worki pod jej oczami, ale myśli. Myśli, które nie dawały jej spokoju. –Przecież byliśmy tacy szczęśliwi –pomyślała –co się z nim stało? Co się z nami stało? –pytania bez odpowiedzi kłębiły się w jej głowie –przecież nie możesz tu cały czas siedzieć –fakt Wiktoria nie odchodziła od łóżka nieprzytomnego Falkowicza dobrych pięciu dni. Nie jadła, nie piła, nie spała. Stratą czasu dla niej była nawet kąpiel czy zwykłe umycie zębów.
W- kiedy on się wybudzi? –spytała niepewnie
R- nie wiem Wiki przeszedł bardzo ciężką operację, ale..
W- ale? –spojrzała na niego resztkami sił wręcz wyrywając mu z gardła pozytywną odpowiedź
R- ale on jest silny, wyjdzie z tego bez szwanku. A jak ty się czujesz? –dokładniej przyjrzał się jej siniakom, które nie były efektem wypadku samochodowego, lecz przemocy ze strony narzeczonego
W- dobrze –cokolwiek to znaczy –przemknęło jej przez myśl lecz tylko na chwilę. Pamięcią wróciła do dnia, w którym to był wypadek. Wracali do jego willi z dyżuru. On prowadził. Był wściekły, a ona.. no cóż przerażona co nowością nie było. Co aż tak bardzo zirytowało profesora? Otóż według niego lekkomyślność Wiktorii. Rozmawiała z Wandą odnośnie badań prowadzonych nad lekiem. Rudowłosa kobieta absolutnie nie chciała zaszkodzić profesorowi. Wręcz przeciwnie, chciała mu pomóc.
F- wytłumacz mi –gdy weszli do willi Falkowicz momentalnie cisnął teczką o ścianę na co Wiktoria aż wzdrygnęła –po jaką cholerę się wpieprzasz?
W- chciałam Ci pomóc –starała się delikatnie dobierać słowa, aby nie wyprowadzić z równowagi narzeczonego jeszcze bardziej
F- chcesz pomóc? –zaśmiał się podchodząc do niej –to buzia na kłódkę –wymierzył jej siarczystego policzka
W- ała –powiedziała masując zaczerwienione miejsce osuwając się po ścianie. Z jej oczu mimowolnie popłynęły łzy.
F- i przestań się mazać –szarpną ją powodując, że kobieta wpadła na niego. Niestety złotą częścią zegarka przejechał po jej ręku powodują krwawienie masz szczęście –już miał ją uderzyć, gdy to zadzwonił jego telefon. Wiktoria odetchnęła z ulgą. To był tylko wstęp do koszmaru. Jechali głośno się kłócąc o ile można nazwać kłótnią, gdy on krzyczy, a ona skulona siedzi i płacze
W- Andrzej ja się ciebie boję –zastygł. Robił jej wiele zła, ale nigdy nie usłyszał takiego tekstu, odwrócił wzrok od drogi i wpatrzył się w nią. To właśnie wtedy wjechał na czołówkę z tirem
Ad- chodź ze mną –zarządził stanowczo Krajewski, lecz w jego oczach pojawiły się iskry współczucia. Znał doskonale ich problem oraz wybuchowość Andrzeja. Niejednokrotnie próbował rozmawiać z bratem na ten temat. Niestety zawsze kończyło się to niepowodzeniem.
W- a co jeśli..
R- cokolwiek będzie się działo poinformujemy was –wtrącił Van Graf –siedzeniem tutaj nie pomożesz mu, a zaszkodzisz sobie
W-okej –szepnęła –może rzeczywiście macie racje –razem z Krajewskim opuściła salę. W hotelu bez słowa poszła do łazienki wzięła kąpiel i położyła się spać delektując zapachem mokrych włosów. Nie musiała długo czekać. Sen przyszedł natychmiast, tak bardzo był jej wtedy potrzebny..
2 miesiące później
W- jak się dzisiaj czujesz? –powiedziała, gdy poczuła, że przytula się do niej od tyłu. Natychmiast odwróciła się i przywarła do kuchennego blatu opierając rękoma o tors Falkowicza
F- oprócz tego, że nic nie pamiętam to całkiem całkiem –na wskutek wypadku doznał amnezji. Miał poważny uraz głowy i nic kompletnie nic nie pamiętał sprzed zdarzenia. Może to i lepiej? Teraz prawie nosił Wiktorię na rękach
W- nie szkodzi –przypominając sobie różne sytuacje sprzed wypadku kiedy to profesor bił ją, poniżał i zdradzał ta amnezja była jak dar z jasnego nieba. Odwróciła posmutniały wzrok, nie chcąc patrzeć partnerowi w oczy
F- ej co jest? –zapytał zaniepokojony jej reakcją
W- nic –odwróciła się do niego tyłem
F- tu chodzi o moją przeszłość tak? –spryt i umiejętność celnego łączenie pewnych faktów jednak została mu w naturze –cały szpital patrzy się na mnie jak na zabójce, ty nie chcesz opowiadać o naszym życiu przed wypadkiem możesz mi to wytłumaczyć? –właśnie tego pytania obawiała się najbardziej. Wiedziała, że Andrzej będzie chciał poznać swoją przeszłość, ale nie myślała, że aż tak szybko
W- serio chcesz poznać swoją przeszłość? –oddaliła się kawałek i spojrzała mu w oczu z lekkim wyrzutem
F- yhym –kiwnął twierdząco głową
W- biłeś mnie, wyzywałem, zdradzałeś, wyżywałeś się na mnie wymieniać dalej? –z jej oczu popłynęło kilka łez
F- ja.. –stał zszkowowany słowami kobiety –ja cie kocham –na nic innego go nie stać?
W- to za mało Andrzej –podszedł do niej –byłam z tobą ten cały czas bo cie kochała, a ty tego nie doceniałeś, traktowałeś mnie jak szmatę
F- a teraz? Co do mnie czujesz?
W- teraz jesteś inny.. mówiłam ci, że się ciebie boję –zdziwił się. Aż tak był okrutny w stosunku do tej kobiety? Do jego kobiety?
F- gdybym mógł jakoś to naprawić –mówił starając się odpowiednio delikatnie dobierać słowa –zrobię wszystko co zechcesz –odgarnął błąkający się po twarzy kosmyk jej włosów
W- bądź.. i mnie szanuj –przytuliła go. Tak bardzo uwielbiała jego ciepło.
Pół roku później
Falkowicz wziął do siebie słowa Wiktorii. Starał się jak mógł, ale jej to widocznie nie starczało. Organizował też różnego kolacje, prawie codziennie dostawała jakiś prezent on wręcz nosił ją na rękach. Zupełnie inny człowiek, ale cały czas nie dopuszczała go do siebie to znaczy traktowała go jakoś inaczej z dystansem zresztą tak jak jego brat Adam Krajewski i reszta personelu szpitala. Nie wiedział co miał robić, mógłby stanąć na rzęsach, a ich mimo starań nie usatysfakcjonowałoby to. Wiktoria widziała jego starania Adam zresztą też, ale mimo to czuli do niego jakąś dziwną blokadę.
R- Adam mam świetną wiadomość! –uradowany Ruud wpadł na salę do leżącego, słabego Krajewskiego
Ad- co się stało? –odpowiedział leniwie
R- jest dla ciebie dawca szpiku kostnego
Ad- naprawdę?
R- tak, jak dobrze pójdzie operujemy jutro –Adam pilnie tego potrzebował, nawet nie zastanawiał się kto mógłby być dawcą, sam fakt, że on jest rozpogodziło kolejny dzień w życiu mężczyzny
…
W- Andrzej gdzie masz te wyniki pacjenta.. no tego, o którym ci ostatnio opowiadałam?
F- u mnie w gabinecie kochanie –odkrzyknął z drugiego końca domu, a Wiktoria skierowała się do domowego gabinetu Falkowicza. Szukając papierów natknęła się na dużą szarą kopertę. Otworzyła ją, a z zawartością czym prędzej poszła do partnera
W- co to jest? –powiedziała spokojnie podając mu papiery
F- biopsja –odpowiedział starając ukryć się zdezorientowanie
W- czekaj czekaj, szpik kostny, biopsja, krew.. to ty jesteś dawcą dla Adama –bardziej stwierdziła niż zapytała
F- bingo –powiedział całując ją w czoło
W- ale dlaczego?
F- co mam jeszcze zrobić, żebyście mi wybaczyli? –powiedział wodząc kciukiem po jej policzku
W- już dawno ci wybaczyliśmy –powiedziała wpijając się w jego usta. Ich życie zmieniło się o 180 stopni, zarówno ich jaki doktora Krajewskiego, który dowiedział się o szlachetnym czynie brata..
I jak? Ujdzie w tłumie? :)
mnie się bardzo podobała i kiedy opowiadanie młoody123
OdpowiedzUsuńŚwietna część <3 Cudowna <3 Mmm <3 Świetna a już na dniach kolejna część pojawi się u mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://ndinz-fawi.blogspot.com/
http://fawi-mowszeptemjeslimowiszomilosci.blogspot.com
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zobaczcie na tego bloga jest świetny.
Super! Bardzo spodobało mi się to jak Falkowicz się potem starał. Świetnie Ci wyszło, więc nie marudź. Czekam niecierpliwie na nexta. Kiedy dodasz?
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Dziękuje :) nie wiem szczerze mówiąc może w nocy w sobotę? Jakoś tak :)
Usuńkiedy next młody123
OdpowiedzUsuńkiedy coś napiszesz młody123
OdpowiedzUsuńDzisiaj w nocy :)
OdpowiedzUsuń