Łączna liczba wyświetleń

sobota, 25 października 2014

Część 21 "Coś o odpowiedzialności"

Ag- cholera jasna! -Woźnicka w przerażająco szybkim tempie wpadła do lekarskiego od razu kierując się do przebieralni, nie zważając nawet na to, że nie przywitała się z Adamem siedzącym przy biurku -Tretter mnie zabije! 
Ad- trzecie spóźnienie w tym miesiącu -cmoknął -nie ładnie -oboje od rana zabiegani nawet nie zauważyli, gdy dyrektor stanął przed drzwiami pomieszczenia, z którego wybiegła Agata z impetem uderzając w Stefana
T- zapraszam do gabinetu -starał się zachowywać profesjonalny ton zarówno on jak i internistka, lecz gdy tylko mężczyzna się odwrócił a blondynka zobaczyła na jego plecach naklejoną kartkę z napisem JESTĘ IDIOTĘ parsknęła śmiechem 
Ag- przepraszam -odparła napotykając srogi wzrok dyrektora 
T- proszę wejść -otworzył przed nią drzwi i sugestywnie machnął ręką na znak, aby weszła pierwsza -kolejny raz się spóźniasz 
Ag- wiem -ciężko opadła na fotel czując się co najmniej jak u siebie w domu -zaczynaj, chce już mieć to z głowy 
T- to było nieodpowiedzialne! Kolejna razy w tym miesiącu! Ja pamiętam jak za moich czasów na studiach chociażby spóźniłaś się minutę to musiałaś biegać w okół akademika pięćdziesiąt razy, do tego dochodziło sto pompek oraz pięćdziesiąt przysiadów! Nie było obijania się tylko każdy jak wół pracował a teraz? A teraz jest samowola luz pas i robisz co chcesz! Zawsze było nam powiadane, że najważniejsza jest punktualność oraz odpowiedzialność! -Agata już na wstępie kazania zaczęła się nudzić i postanowiła pomalować sobie paznokcie. W tym celu wyjęła cały swój "paznokciowy zestaw" chwilę się zastanowiła nad kolorem, ale ostatecznie wybrała czarny -czy ty mnie w ogóle słuchasz!? -spytał zdziwiony śledząc ruch pędzelka 
Ag- ależ oczywiście dyrektorze -powiedziała najspokojniej jak umiała starając się nie przerywać dobrej "passy" pociągnięć pędzelkiem 
T- to co przed chwilą mówiłem? -wziął się pod boki
Ad- coś o odpowiedzialności -spojrzała na niego, a po chwili znowu powróciła do przerwanej czynności 
...
Obudził się, a kiedy spojrzał na zegarek było już po 10. Obrócił się na bok w nadziei, że przytuli się do ciepłego ciała kobiety, a zamiast tego napotkał zimną satynową pościel. Zdziwił się, mimo iż nie był pesymistą do głowy przyszła mu najgorsza z możliwych myśli uciekła. Poderwał się szybko z łóżka, ubrał się oraz ogarną i natychmiast swoje kroki skierował do kuchni. Stała przy lodówce. Okryta tylko jego koszulą. Uśmiechnął się pod nosem sam do siebie.
W- wiesz co ci powiem? –odwróciła się w jego stronę –że ty to jednak biedny jesteś jak na bogacza, nawet nie ma co jeść..
F- jeść? –zdziwił się lekko –ja myślałem, że spędzimy nasz pierwszy wspólny poranek razem w łóżku –podszedł do niej –a ty mi tu o jedzeniu –złączył pace na plecach kochanki 
W- na to mamy jeszcze dużo czasu –uśmiechnęła się dostrzegając jego równie wesoły wzrok –Andrzej?
F- tak? –jej pytanie bardziej przypominało upewnienie się, że to nie sen a rzeczywistość co momentalnie wyczuł
W- wiesz, że musimy o tym wszystkim porozmawiać? –uśmiech lekko znikał z jej twarzy 
F- wiem, ale może troszkę później dobrze? –pocałował ją w czoło –nie traćmy tak pięknej chwili 
W- okej, a więc co profesor zjadłby na śniadanie? 
F- ciebie –uwodzicielsko szepnął jej do ucha, na co kobieta uśmiechnęła się nieświadomie przygryzając wargę 
K- już jestem pysiu królisiu –tym razem ich spokój przerwała Walczyk wchodząc do kuchni 
W- pysiu królisiu? –zapytała Andrzeja z trudem hamując śmiech 
K- co to małpa tutaj robi?! –patamorfolog pokazała palcem na Wiktorię 
W- rodzice nie nauczyli, że nie pokazuje się palcem
K- a siebie nie nauczyli, że nie zabiera się cudzych facetów? –wypaliła dumna z siebie –I co? Zatkało kakao?
W- kakao nie zatyka, bo nie ma patyka
K- są takie fabryki, które produkują patyki
W- która godzina?! –krzyknęła przerażona –o nie, od 10 otwierają sklep z przeceną 80% okazja tylko dla pierwszych dziesięciu klientów!
K- o mój Boże lecę! -wybiegła z willi nie patrząc na to, że Consalidzie udało się spławić ją od Andrzeja, ani na to, że czeka ją szybka przebieżka o łącznej długości piętnaście kilometrów 
F- mój ty wredny pysiu królisiu -wziął ją na ręce po czym zaniósł do sypialni 
...
N- to ty? -wykrzyczała Nina w parku spotykając Rzepeckiego zamiast ukochanego Sambora -jak śmiałeś! Ja tu jestem umówiona z moim Michasiem a nie z tobą! -warknęła wściekła 
T- przecież potajemnie mi włożyłaś karteczkę do spodni, że chcesz się ze mną spotkać!
N- nie!
T- tak!
S- co tu się dzieje?! – w końcu na miejsce kłótni przybiegł Sambor =ty chcesz uwieść moją Ninę?! Wojna! –wykrzyczał i zaczął się bić z Rzepeckiem. Agacie to było na rękę, wiedziała, że jeśli Tomasz zalezie za skórę Samborowi to będzie miał bonanzę jak mało kto, więc ona postanowiła mu w tym pomóc. Panowie bili się jeszcze jakieś 15 minut aż w końcu sanitariusze z karetki raczyli się przywlec ze swojej przerwy śniadaniowo - deserowo - obiadowej w wielką łaską odciągając od siebie lekarzy.

T- a tak a pro po tego wszystkiego –Stefan wszedł na jakiś inny temat niż kazanie dla Agaty –zbliżają się urodziny Ruuda
Ag- no i co w związku z tym? –zaczęła delikatnie dotykać pomalowanymi paznokciami ust, aby sprawdzić czy lakier zdążył już wyschnąć
T- nie wiemy co mamy mu kupić
Ag- my to znaczy kto? –spojrzała na niego zaskoczona
T- no my wszyscy kurde! –zaczął machać łapami
Ag- nie wiem, co ja encyklopedia wiedzy jestem?
T- bynajmniej –zamyślił się

W- co ze szpitalem? –zapytała nagle wtulając się jeszcze bardziej w jego tors
F- tę decyzję tobie zostawiam już do podjęcia
W- Andrzej ja nie chce się ukrywać –podniosła głowę i spojrzała na niego –to nie ma sensu, prędzej czy później by się o nas dowiedzieli, a ja nie chce być więziona w klatce, ponieważ to jest tylko i wyłącznie moje życie i ja nie pozwolę by ktoś czegoś mi zabraniał –wyznała jednym tchem powodując u Falkowicza przypływ pozytywnej energii
F- moja mała dzielna dziewczynka
W- no widzisz –uśmiechnęła się
F- już sobie wyobrażam jak to będzie, ubaw po pachy i to całkiem za darmo
W- myślę, że nie tak za darmo, poleje się pewnie krew. Zapałą będzie wściekły, ale za to Agata będzie się cieszyć, Sambor i Tretter zdezorientowani, a Nina pożerająca nas spojrzeniem
F- będzie na co popatrzeć –stwierdził
W- oj będzie –przytaknęła mu

Kochani ja wiem, że to jest strasznie krótkie, ale błagam o wyrozumiałość ja od pięciu dni śpię maksymalnie po 3-4 godziny, padam już na twarz przed chwilą wypiłam kawę mimo mojego młodego wieku a zasypiam na stająco, jeszcze myślałam, że mi się cała część skasowała i będę musiała pisać ją od nowa.. Proszę o WYROZUMIAŁOŚĆ I KOMENTARZE!

7 komentarzy:

  1. ja rozumiem i tak poczekam na dłuższe opowiadanie i wiecej fawi mnie się ta krótka bardzo podobała młody1234

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Nasza kochana Agatka... ja ją uwielbiam! No i Kinia, która także wyszła genialnie.
    O Jezu... trzy godziny snu na dobę... skąd ja to znam? Sory, że tak krótko, ale ja tak właśnie funkcjonuję od dwóch tygodni i sklecenie rozsądnych zdań jest dla mnie nie lada wyzwaniem. Zapraszam do siebie na nexta, na szczęście napisałam go już dość dawno temu, tylko miałam kłopoty z netem więc jest szansa, że będzie w miarę sensowny.
    Dużo weny życzę i niecierpliwei oczekuję na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy będzie next opowiadania jak można żeby było trochę więcej o fawi młody234

    OdpowiedzUsuń
  4. I co z tym nextem, kochana? Oda się jeszcze dziś coś stworzyć, czy potrzeba snu wygra?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Uda
      Mi by się trochę snu przydało...

      Usuń
    2. Oj wiem coś o tym. Postaram się coś do południa dodać a jeśli nie to w nocy.. A co do snu to jest potrzebny, ale się nie daje, wczoraj o 19 wypiłam kawę, która już nic nie pomaga. Kurcze myślałam, że już nikt nie pamięta o tym blogu..

      Usuń