-Wiki co jest? -dosiadła się do rudej
-nic mam chwilowego doła zaraz mi przejdzie
-mnie nie oszukasz powiedz mi co jest -próba spławienia Woźnickiej poszła na marne
-chodzi o Falkowicza, wyszłam na głupią, bo tacy ludzie bardzo rzadko się zmieniają a w jego przypadku to już zupełnie, więc mógłby się przynajmniej przyznać, że to on chciał mi wmówić chorobę -powiedziała jednym tchem biorąc dużego łyka alkoholowego napoju
-Wikuś nie przejmuj się takimi typami nawet nie warto sobie zaprzątać głowy, nie są warci naszej uwagi pamiętaj o tym, a teraz chodź potańczyć -blondynka pociągnęła Consalidę za rękę na środek pokoju i zaczęły tańczyć
-podkręć muze! -Borys z Piotrem nieźle wywijali na parkiecie, którym był środek pokoju. Wzięli w obrotu nawet krzyczącą Agatę i porządnie nią zakręcili
...
Kilka godzin później
-daj mi tę noc te jedną noc! -pijany Jakubek zresztą jak inni nietrzeźwi rezydenci zataczali się uliczkami miasta próbując trafić do hotelu
-a ja mam pomysł! -wykrzyczał Adam
-olśnij -czknęła Agata
-jedziemy nad morze! Do Mielna już jutro! -klasnął w dłonie Krajewski
-okej! -wykrzyczała zgodnie pozostała czwórka
-tylko czym? -złapał się za głowę Zapała
-moim ferrari -mówiąc to opluł się na wszystkie strony
...
Następnego dnia, każdy obudził się w wyśmienitym nastoju, nie wiadomo jakim cudem, gdyż nawiązując do ich wczorajszego stanu, powinni umierać z bólu głowy
-ej ale macie świadomość, że jedziemy w ciemno? -powiedziała Woźnicka
-co? Przecież jest dzień i jest jasno -zdziwił się Jakubek
-Boże dlaczego skarałeś mnie takim idiotą? -złożyła ręce w stronę nieba Agata -jechać w ciemno to znaczy nie mieć zamówionej kwatery, an miejscu wybierzemy hotel
-oo -przedłużył Borys -trzeba było tak od razu
-wszyscy gotowi? -spytała się Wiktoria
-zwarci i bojowi! -odpowiedzieli chórem
...
Po 7 godzinach jazdy dojechali o 12, gdyż wyjechali punkt 5. Kierował Adam więc nie odbyło się bez mandatów i zdjęć z fotoradarów, lecz dojechali jednak szczęśliwie od razu kierując się na plażę
-idę na plaże, na plażę! -od jakiejś godziny śpiewał im Borys
-skul dziob dobrze Ci radzę -upomniała go blondynka
-okej okej, a może tu się rozłożymy? -wskazał miejscy blisko morza
-niech będzie -wszyscy przytaknęli i po chwili pojawiły się koce na piasku i parawan
Agata w pełni zadowolona, że w końcu się opali rozłożyła się wygodnie na kocu, zakładając okulary przeciw słoneczne. Jej szczęście nie trwało jednak długo, bowiem Adam wziął ją za ręce, a Borys za nogi i wrzucili do morza, mocząc ją całą włącznie włosami
-debile! -wykrzyczała ostro wkurzona zwracając na siebie uwagę co najmniej pół plaży. Lecz jej zemsta była podobna, ochlapała chłopaków nie zostawiając na nich nawet suchej nitki
-kobieto cóżeś uczyniła? -padł na kolana Jakubek
-trzeba było mnie nie moczyć i tyle w temacie! -zaśmiała się
-taki finisz się mówi! -dumny Adam, że poprawił przyjaciółkę szeroko się uśmiechnął
-banda oszołomów -skomentowała Wiktoria
-dzikusy z buszu -dodał od siebie Przemo
...
Po kilku godzinach siedzenia na plaży poszli coś zjeść i poszukać kwater
-dzień doby może potrzebują Państwo kwatery?
-spadła nam Pani z nieba -powiedział Zapała -ale tylko na jedną noc, już jutro wracamy
-oczywiście zapraszam za mną -cała szóstka ruszyła za kobietą. Gdy w końcu doszli Wiktoria podjęła z nią jakże poważną rozmowę
-czyli tak noc kosztuje 45 złotych od osoby, mamy jeden pokój z łazienką tak?
-tak do tego śniadanie macie Państwo w cenie. Tylko mam prośbę, żeby Państwo nie zachowywali się głośno po godzinie 22
-oczywiście jesteśmy poważnymi ludźmi -zapewniła ją Consalida
-woow, ale tu czadowo! -kobieta pytająco spojrzała najpierw na Jakubka przypominającego co najmniej 3 letnie dziecko, a potem na Wiki
-czasem zdarzają się wygłupy, ale bardzo rzadko -speszyła się ruda, a po chwili wszyscy znaleźli się w pokoju
-zawsze musisz wszystko spieprzyć! -wydarła się na Borysa
-dobra ja zajmuję łóżko od okna! nie zwracając uwagi na rudą Jakubek rzucił się na łóżko
-a nie bo ja! -zaczął się z nim przepychać Adam
-dzieci, dzieci spokojnie -Agata próbowała załagodzić sytuację
-robimy tak -Consalida weszła jej w słowo -tu śpi Aga, ja, Borys, Przemo i Adam -kolejno pokazywała palcem na łóżka
-i bez dyskusji -zarządził Zapała...
…
Następnego dnia musieli wcześnie wracać, gdyż do Adama zadzwonił wściekły Tretter co oni sobie w ogóle wyobrażają i mają natychmiast wracać do Leśnej Góry, więc rezydenci ze spuszczonymi głowami musieli wrócić do szpitala i dostać trzygodzinne kazanie od Stefana
...
-co Wy sobie w ogóle wyobrażacie?! Myślicie, że ja sam z nieudolnymi stażystkami i Falkowiczem dam radę wszystkim pacjentom?! -dyrektor ostro się wkurzył
-ale z tego co mi wiadomo, to jest jeszcze Sambor, Hana -Zapała czując na sobie zabójczy wzrok Stefana nie dokończył wypowiedzi
-zejdzie mi wszyscy z oczu, bo mnie szlag jasny na miejscu trafi! -wszyscy prawie galopem wybiegli z gabinetu, przepychając się wzajemnie w drzwiach
-Pani doktor proszę za mną -na nieszczęście Wiktorii zobaczył ich Falkowicz posyłając jej lodowate spojrzenie
-oczywiście -zrobiła to o co prosił przełożony
-to są papiery –wskazał na gigantyczny zestaw kartek –proszę je poukładać o tam –wskazał ręką na szafkę –chronologicznie, pouzupełniać daty i moje pieczątki dziękuję –rozsiadł się wygodnie w fotelu i zaczął stukać coś na klawiaturze od komputera
-to wszystko? –spytała zdziwiona
-owszem coś Panią dziwi?
-no trochę –zrobiła minę zbitego psa
-tak jak mnie zdziwiło Pani poprzednie zachowanie i proszę nie gadać tyle tylko zabrać się do roboty
-ale..
-żadnego ale Pani doktor, żadnego ale
…
Witek siedział sam ponownie na pomoście, często miał humory. Raz się cieszył a raz miał reakcje depresyjne. Często zmieniał swoje nastawienie do życia. Często myślał o tym, co by było gdyby nie poleciała tą wojnę. A wszystko zaczęło się od zdrady Leny z Agatą. Pewnie byłby teraz szczęśliwym mężem, rozkwitałby zawodowo, ale najwyraźniej to nie było mu pisane. Nie było? A może jest, tylko trzeba o to zawalczyć. Z zamyśleń wyrwał go głos Stefana
-no nie znowu Ty –niezbyt optymistycznie przywitał dawnego przełożonego
-też się cieszę, że Cię widzę –odparł dawny przyjaciel, rozłożył stołek i zarzucił wędkę do wody
-ranisz ją
-wiem
-i nie boli Cię to, że ktoś strasznie cierpi z Twojego powodu?
-też cierpiałem
-zdradziłeś ją, wybaczyła Ci, a teraz pomimo Twojego pieprzonego zachowania jest przy Tobie i Ci pomaga
-nie prosiłem ją o to
-powiem Ci coś szczerze, jak przyjaciel przyjacielowi. Wielu marzy o takiej żonie jak Lena, gdyby mieli ją chociaż w jednym procencie nosiliby ją na rękach i dziękowali Bogu za taki dar, a tymczasem Ty jesteś rozwydrzonym, rozkapryszonym, rozpieszczonym bachorem
-do wszystkich, którzy czytają ten list. Nie chcieliśmy takie zakończenia, chcieliśmy żyć. Ten świat nie ma miłości, ten świat umiera, ten świat na nas nie zasłużył dlatego musimy odejść. Nasza historia już została opowiedziana. My odchodzimy, a Wy zostajecie. Zabijacie się powoli sami o tym nie wiedząc. To Wy jesteście Salą Samobójców –Witek zacytował
-Sala Samobójców –stwierdził –ale Ty chyba nie chciałeś.. –z niepokojem spojrzał w oczy Latoszka
-nie –zaśmiał się –aż tak źle ze mną nie jest
-a ja mam pomysł! –Stefan się poderwał
-o matko –złapał się za głowę –kolejna katastrofa murowana
...
-no tak zapomniałam bo Pan ma tytuł profesora i wszystko Panu wolno tak? –Consalida przekomarzała się z Falkowiczem
-Pani doktor to nie o to chodzi, jestem człowiekiem starszym od Pani i należmy mi się szacunek jak psu buda
-dobrze ja mam dla Pana szacunek, ale chodzi o to, że wszyscy myślą, że ma Pan więcej przywilejów a na przykład Klaudia Miller, która jest tylko –zaakcentowała ostatnie słowo –stażystką
-wiedzę, że Pani patrzy na to z psychologicznego punktu widzenia i jak reszta psychologów chce zbawić świat od zła?
-to Pan źle rozumie.. otóż –rozmawiali jeszcze długo. Wiktoria tylko przez moment nie wspominała o tym jak perfidnie ją oszukał, a przynajmniej tak domniemała, ale mimo wszystko chciała wyjaśnić tą sprawę. Prędzej czy później i tak dowiedziałaby się prawdy.
…
-o nie –powiedział Witek, gdy razem ze Stefanem weszli do Ośrodka Rehabilitacyjnego
-przepraszamy, ale nie ma wolnych miejsc –naprzeciw im wyszedł rehabilitant
-Panie zejdź mi Pan z drogi –prawie siłą zepchnął go Stefan
-to zaczynamy –Tretter aż nader optymistycznie wbiegł z Witkiem do Sali
Właśnie zdałam sobie sprawę, iż nie umiem w ogóle pisać dłuższych części xD Chcecie teraz jakąś miniaturkę jednorazową czy dalej nexta? :) /Meredit
my chcemy i minutke i nexta bo nie działa forum z opowiadaniami i nas to wścieka
OdpowiedzUsuńHm... Next'a <3 :)
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie <3 :)
Przy okazji zapraszam do siebie <3 :P
http://ndinz-fawi.blogspot.com/
okej więc będzie next <3 :) dzięki :D a co do Twojego loga to jest światny, nowe opka komentuję, bo są naprawdę genialne :* /Meredit
Usuń